piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 42

Stanęłam przed drzwiami i zadzwoniłam po taksówke.
- Nicole ? - Usłyszałam głos blondyna za sobą. Zignorowałam go. - Prosze pogadaj ze mną. - Podszedł bliżej
- Nie mamy o czym. Wracaj do swojego bogatego życia , ćpania , ruchania i niebezpiecznych akcjii. Wracaj do swojego świata. 
- Jestem w moim świecie , jestem PRZY moim świecie - Pociągną mnie za ręke abym podeszła bliżej , spojrzałam w jego niebieskie tęczówki , były takie hipnotyzujące takie... Moje myśli przerwał jego pocałunek .  Namiętny ale bardzo czuły. Złapał mnie w talii i przyciągną bliżej. Jedną ręke położyłam na jego ramieniu a drugą na przedramieniu.  Pocałunek trwał dość długo , oderwał nas od siebie klakson taksówki.
- Uważaj na siebie. - Cmokną mnie w czoło i zapakował walizke do bagażnika.
- Zadzwonie jak wyląduje.
***
Zdenerwowana wbiegłam do domu. Ktoś leżał na kanapie a obok niego siedziała Perrie. Zayn ? Niee. Nie możliwe. Niepewnie podeszłam do kanapy. Do moich oczu cisnęly się łzy które chwile później wypłynęły jak z kranu. Kolana zrobiły sie jak z waty i zakręciło mi sie w głowie.
- Nicole on... - Zamknęłam oczy starając się stracić na chwile słuch i nie słyszeć tego co Pezz chce mi powiedzieć. Gdy już miała dokończyć zadzwonił telefon
- Hej słoneczko - Usłyszałam głos Nialla. Ogarnełam sie na szybko 
- Heej. 
- Jak sie czujesz ? Wylądowałaś już ?
- Tak , ale nie moge teraz rozmawiać. Zadzwonie później.- Rozłączyłam sie i opadłam na kolana. - Czy on... Czy on nie żyje ?
- Odchodzi.- Pogłaskała mnie po ramieniu i pomogła mi wstać. Spojrzałam na jego czerwono-czarne blizny i spaloną skóre. Z oczu znów popłynęły mi łzy. Podeszłam do niego. Cały był poparzony. Przęłknęłam głośno śline . Jego prawa dłoń wyglądała najlepiej , byla najmniej poparzona , tak samo jak twarz. Spojrzał na mnie , podniósł ręke i chwycił lekko moją , po chwili jednak póścił ją. Nie miał siły , umierał. Moje policzki zalały sie łzami , a obraz zrobił sie rozmazany przez nadmiar wody w oczach. Kucnęłam przy nim i złapałam go za ręke. Wzią ją i resztkami sił położył na swoim sercu , był gorący a jego spalona skóra kleiła sie z moją ręką.
- K..Kocham Ciee - Jego oczy się zamknęły a klatka piersiowa przestała się ruszać.
- NIE !!! HARRY NIEE BŁAGAM !!!! - Potrząsałam jego ręką jak szalona
- Sami.. On już.. Chodź - Liam wzią mnie w objęcia i chciał odciągnąć lecz cały czas trzymałam ręke Harrego .Wyrwałam sie brunetowi i wtuliłam sie w loczka
- Harry kocham cie błagam wróć ! Przepraszam za to wszystko , za zerwanie zaręczyn , za wyżycie sie na tobie , na to że pozwoliłam żebyś tam jechał.. KOCHAM CIE ! - Wykrzyczałam prosto w twarz. Nic. Głucha cisza zapanowała w salonie , słychac było tylko cięzkie oddychanie i płacz.  
- Chodź już - Liam podniósł mnie siłą i wyniósł przed dom , widziałam tylko jak Louis zakrywa ciało Harrego białym prześcieradłem. Wyrywałam sie , biłam go , kopałam a nawet gryzłam. Gdy znaleźliśmy sie już w salonie postawił mnie na ziemi i przytulił . Przytulił mnie jak nigdy dotąd. Milczał. 
- Liam to moja wina !  Przezemnie on nie żyje.  Mogłam sama sie tym zająć.
- Wtedy ty byś zginęła.
- Wolałabym zginąć za niego. On zasługiwał na życie.. Był dobrym człowiekiem. - Wpadłam w histerie , nie mogłam złapac oddechu , zaczęłam sie dusić.
***
Dziś dzień pogrzebu Harrego. Odwołałam spotkanie z Zackiem , nie dzwonie do Nialla , rodziny , nie wychodze z pokoju. Leże na łóżku wokół rzeczy loczka. 
Perfumach , ubraniach , broniach , zdjęciach.
Płakałam godzinami nie jedząc i nie pijąc. Przez 4 dni leżałam w jego rzeczach , czując jego zapach , oglądając filmiki , zdjecia.. Znów płacz. Jego zapach unosił sie w całym pomieszczeniu stopniowo się z niego ulatniając , leżąc w jego bluzie pośród tych wszystich rzeczy czułam jakby był obok. Leżał i wpatrywał sie w moje oczy.
 Jestem sama , odtrąciłam wszystkich. Chcieli mi pomóc kiedy ja chciałam zostać sama. 
- Sami.. 
- Mówiłam ci że masz tak na mnie nie mówić !! Tylko on mógł !- Wrzasnęłam na Nialla stojącego w progu. 
- Przepraszam. Perrie mówi zebyś przyszła na dół , czas sie ubierać. - Zwlekłam się z łóżka i stanęłam przed blondynem. - Wyglądasz pięknie.
- Daruj sb co. ? - Minęłam go i zeszłam na dół.
- Łoo kochana jak ty wyglądasz !? - Wrzasnęła Pezz kiedy odwróciła się do mnie. Potargane włosy nie czesane kilka dni , stare podarte (za duże) na mnie spodnie Harrego i jego już znoszona , przesiąknięta jego zapachem bluza. 
- Normalnie. - Powiedziałam od niechcenia i położyłam sie na kanapie , tak jak wtedy Harry na niej leżał. 
- O nie ! Wstawaj , trzeba cię doprowadzić do ładu. Harry nie chciałby..
- Nie wiesz czego chciałby Harry ! NIKT Z WAS TEGO NIE WIE ! - Poderwałam sie do pozycji siedzącej i krzyknęłam na cały dom. Nikt sie nie odezwał , Perrie odeszła do mnie wymijając chłopaków i wtuliła sie we mnie.  Nie płakałam już , nie miałam siły. Odsunęłam sie od niej i usiadłam na krzesełku przy blacie kuchennym , na którym stało nmóstwo kosmetyków.
- Miejmy już to za sobą 
- Będzie dobrze. - Promienny uśmiech Pezz rozświetlił cały pokój. Zabrała sie za malowanie , czesanie itp po ok 40 minutach makijarz i włosy były gotowe , mimo że mówiłam jej aby mnie nie malowała bo będe płakać , postawiła na swoim. Przyniosła mi czarną sukienke w którą byłam zmuszona się ubrać o 9 wszyscy byli gotowi. 

- Pogrzeb jest na 9:30 więc musimy już wyjeżdżać. - Zayn chwycił mnie w talii i zaprowadził do auta. Było zimno , bardzo zimno i padał deszcz , mogłabym przysiądz że jeszcze godzine temu było gorąco i słonecznie . Czułam go.. Czułam jego obecność.. Stałam przy jego samochodze. Poczułam chłodny powiew który.. To był nie.. Rozejrzałam sie nerwowo w poszukiwaniu jakiegokolwiek znaku.
 - Coś sie stało ? - Zapytal Liam otwierając mi drzwi. 
- Ja poprowadze. - Przeszłam na drugą strone auta czekając na kluczyki
- Natt ja nie jestem pewien..
- Liam.. Mam doła , nie jestem naćpana czy coś.. Zaufaj mi. - Bez słowa wsiadł do auta rzucając mi kluczyki. Siadłam na miejscu gdzie kiedyś siedział Harry, chwyciłam za kierownice i zaciągnęłam sie tym zapachem.
- Natt.. jedziemy - Liam szturchną mnie lekko. Wzięłam głeboki wdech i ruszyliśmy. Wjechaliśmy na prawie pustą dwupasmówke. Przyśpieszyłam.
- Natt zwolnij , nie śpieszy nam sie. 
- Jedź szybciej - Te słowa przemknęły przez moją głowe dosłownie w ułamku sekundy.. Harry?  Rozejrzałam sie po samochodze a później po drodze.
- Nie bój sie , przyśpiesz - Znów ten głos. Bez zastanowienia mocniej nacisnęłam pedał gazu.
- Natt... Zwolnij prosze .. Będzie dobrze  , ja poprowadze tylko zwolnij !  - Liam panikował jak małe dziecko ale ja go nie słyszałam , widziałam że coś mówi ale jego słowa nie docierały do mnie. 




KOCHANI !

Czy coś jest nie tak ? Nie podoba wam sie blog ? Opowiadanie ? Od pewnego czasu BARDZO spadła ilość wejść na bloga jak i komentarzy , kiedyś było po  30 a nawet więcej kom a dziś max 19. Jesli coś wam sie nie podoba to NAPISZCIE !



Ja wiem , że ja rzadko dodaje rozdziały ale jak wena mnie opuści to potrafi nie byc jej dwa tygodnie! Teraz okres świąteczny , wolne itp :) więc pisze więcej. Mam nadzieje ze statystyki bloga sie poprawią :(

sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 41



* Wizja w głowie Harrego *

- Darcy chodź do mnie szybko , mam coś dla ciebie - krzyknąłem z przedpokoju a chwile później moja córeczka stala przedemną uśmiechnięta.
- Co to takiego tatusiu? - Z niecierpliwości podskakiwała jak mała piłeczka.
- Wraz z tatą , mamy dla ciebie prezent. - Natt stanęła za mną , łapiąc mnie za ręke i opierając sie o mój bark.
- Jaki !? Jaki !? - Zagwizdałem a do domu wbiegł mały piesek rasy lablador
- Wszystkiego najlepszego księżniczko - Kucnąłem a Darcy wtuliła sie we mnie.
- Podoba ci sie ? - Zapytała Natt również kucając.
- Jasne mamusiu ! Jest taki śliczny i fajny ! Dziękuje . Jesteście najlepszymi rodzicami na świecie ! - Wstaliśmy , objąłem Natt w talii i patrzyliśmy jak nasza córeczka wybiega za psem na ogród.
- Kocham cie Pani Styles. - Obróciłem ją przodem do siebie.
- A Ja kocham Pana , Panie Styles- Zaśmiałem sie i złączyłem nasze usta w pocałunku.

* Koniec Wizji * 

Ta wizja zraniła mnie bardziej niż cokolowiek na świecie. Zamieniałem sie w Huntera. Zabiłem tylu ludzi a może oni.. Może oni mieli dzieci ? Takie małe.. A ja.. STYLES ! Ogarnij sie! Nie to jest teraz twoim problemem !
- Ocale cie. Ale jeśli piśniesz komuś chociaż jedno małe słówko o tym co sie tu stało zabije ciebie i twoją rodzine ! - Mężczyzna nie zdązył nic powiedzieć , pobiegłem do schodów i po nich zeszłem na piętro -1 rozejrzałem sie. Pusto.
- Nicole !! - krzyknąłem licząc na czyjąś odpowiedź , ale jedyne co zastałem to głucha cisza.

* Oczami Nathalie *

- Przynieś mi sałate ! - Krzyknęłam do Nialla
- Sama ja sobie weź - Pokazał mi język i z drugiego końca kuchni rzucił mi sałate.
- Dziekuje. - Zaśmialiśmy sie.
- Jak myślisz.. Co sie teraz dzieje w Hiszpanii ? - Zapytałam a mój głos stał sie bardzo poważny.
- Nie wiem. Harry pewnie siedzi w gabinecie planując jakąś akcje która narazi go na śmierć , Zayn i Perrie są na mieście albo bzykają sie na piętrze , Liam i Danielle zapewne są u jej mamy , wylecieli w tym samym czasie co ja a Louis i Eleanor hm.. Nie wiem.
- A ty ? - Spojrzałam na niego.
- A ja stoje własnie w kuchni z najpiękniejszą dziewczyną jaka tylko stąpa po tej ziemi - Mówiąc to podchodził do mnie a na końcu zdania , złączył nasze usta w pocałunku.
Niall był inny. Nie był taki jak wszyscy chłopcy których do tej pory spotkałam. Mimo że był rozpieszczonym gówniarzem , wiedział czego pragnie dziewczyna. Cisze przerwał telefon. Podeszłam do stolika przed kanapą nie patrząc kto dzwoni odebrałam.
- Nathalie !! Musis zwracać teraz !! - Głos Perrie drżał kiedy wykrzyczała "to" do słuchawki.
- Co.. Uspokój sie nie rozumiem cie. - Wzięła głęboki wdech
- Harry pojechał sam do Huntera po twoją mame i siostre. Nie pozwolił nikomu ze sobą jechać. Ja.. ja nie wiem co robić.  
- Perrie.. Oddychaj powoli.. Jest ktoś z tobą w domu ? 
- Wszyscy jesteśmy. Prosze przyjedź. - Rozpłakała sie. W mojej głowie pojawiało sie tysiące sytuacji. Najbardziej dotknęła mnie ta gdzie stałam nad grobem Harrego. Po moim policzku spłynęła pojdyńcza łza.
- Perrie ale ja.. Samolotem będe dopiero jutro albo za dwa dni. - Otrząsnęłam sie.
- Odrzutowiec mojego taty już do ciebie leci. Prosze..  - Rozłączyła sie. Odsunęłam telefon od ucha i usiadłam na kanapie. 
- Co sie stało ? Nathalie jesteś.. Cała blada.
- Harry.. On.. Ja musze lecieć.. - Próbowałam poskładać pojedyńcze słowa w zdanie , ale nie wychodziło mi to najlepiej. Wstałam gwłatownie z miejsca i podbiegłam do walizki , wyrzuciłam z niej wszystkie rzeczy i spakowałam tylko te najpotrzebniejsze. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Pezz.
- Za ile samolot będzie na lotnisku ?
- N-Nie wiem. Zapytaj o PP Edwards 06 . - Rozłączyłam sie i chwyciłam walizke, poczułam silny uscisk na ramieniu
- Co ty robisz ?
- Nie widać ? Lece do Hiszpanii.
- Do niego !? Po tym co ci zrobił!? - Spojrzałam na niego z wściekłością , ale nic nie powiedziałam.
- To nie twoja sprawa !
- Wyrzucił cie z domu. Wysłał do Polski samą. Bił cie. Poniżał. A TY DO NIEGO JEDZIESZ !? - Wzięłam głęboki wdech.
- TO NIE TWÓJ ZASRANY INTERES Z KIM I CO ROBIE ! NIE JESTEM TWOJĄ ANI NICZYJĄ WŁASNOŚCIĄ WIĘC Z ŁASKI SWOJEJ ZABIERAJ TE ŁAPY I DAJ MI JECHAĆ DO HARREGO ! 
- Rób co chcesz.. Wiedziałem że będziesz jego kolejną dziwką..
- Jesteś taki sam jak on - Wyszarpałam sie z jego uścisku i wyszłam trzaskając drzwiami.

wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 40



Zadowolony Niall siedział rozwalony na kanapie z uśmiechem na twarzy trzymając komórkę przy uchu. Opusciłam telefon i stałam jak słup nie wiedząc co zrobić. Wstał odkładajac urzadzenie na stolik przed kanapą i podszedł wtulając sie we mnie najczulej jak umiał. Odwzajemniłam uścisk czując sie w jego ramionach zaskakująco bezpiecznie.
- Skąd.. Jak ty tu.. Jak to możliwe ?
- Skarbie , jestem Niall.. Niall Horan , bogaty i rozpiszczony dzieciak - Zaśmiał sie.
- A co to ma do tego ?
- Mój ojciec ma 2 odrzutowce. Wskoczyłem w jeden i byłem tu ponad godzine temu. Zdążyłem robić zakupy i pościelić łóżka.
- Łóżka ? 
- Jeśli chcesz , moge spać w hotelu. - Odsuną sie.
- Przestań - Szturchnęłam go. - Jasne że możesz zostać. Harry.. Wie ?
- Zabiłby mnie gdyby sie dowiedział. Zakazał nam jakiegokolwiek kontaktu z tobą , więc nie zdziwie sie jeśli nikt nie zadzwoni czy napisze.
- Nienawidze go. - Poszłam na kanape i opadłam na nią padając plackiem.
- To nie jego wina.
- Bronisz go ? - Uniosłam głowe.
- W żadnym wypadku , ja postąpiłbym tak samo.- Po jego słowach zerwałam sie na równe nogi , podeszłam do niego szybkim krokiem i z ogromną siłą pchnęłam na drzwi wejściowe. Podeszłam bliżej i złapałam go za koszulke.
- Hunter ma moją matke i siostre rozumiesz !? A Harry odesłał mnie do Polski mając najwyraźniej w dupie to co stanie sie ze mną i moimi bliskimi !! - Pchnęłam go mocniej na drzwi.
- On sie tym zajmnie. 
- Nie chce jego cholernej pomocy ! Sama moge sobie dać rade !
- Wiesz co , zabieraj te pieniądze i wynoś sie ! Jesteś taki sam jak on !! - Wyjęłam z torebki koperte z pieniędzmi i kluczykami do auta i wcisnęłam mu ją siłą w ręce. - Klucze do domu oddam ci jak zarobie na coś własnego. - Odwróciłam sie i usiadłam na kanapie chowając twarz w dłoniach. Moje oczy wypełniły sie łzami a ręce zaczęły być wilgotne gdy te kapały. Nie usłyszałam jednak trzaśnięcia drzwi a kroki zbliżające sie do mnie , ktoś usiadł obok mnie,  Nie kto inny niż Niall. Poczułam jak jego ręka wsuwa sie pod moje kolana a druga obejmuje plecy , chwile po tym siedziałam wtulona na kolanach Horana. Oparłam głowe o jego ramie a on lekko musną wargami mój policzek. W mojej głowie pojawiały sie coraz to nowe myśli  i obrazy róznych sytuacji. 
- Przepraszam. - Usiosłam głowe i spojrzałam w jego niebieskie oczy. Było w nich tyle uczucia , troski.. Zbliżył sie aby złączyc nasze usta w pocalunku gdy zadzwonił mój telefon. Zawachał sie o odsuną. Sięgnęłam do torebki i wyjęłam telefon. Harry.
- Czego chcesz ? - Niechętnie odebrałam telefon.
- Sprawdzić czy bezpiecznie doleciałaś.
- Nie powinno cie to obchodzić. Wysłałeś mnie do Polski zostawiając samą sobie , więc nie interesuj sie mną więcej.
- Kocham cie . - Powiedział jakby nie słyszał co przed chwilą mówiłam.
- A ja nie wiem czy kocham ciebie. - Rozłączyl sie bez słowa.

* Oczami Harrego * 

Cisnąłem telefonem o ziemie krzycząc tak głośno jak tylko sie dało. Chwyciłem jej zdjęcie które stało na szafce i rzuciłem nim o ściane powodując odpadnięcie tynku , uderzyłem pięścią w ściane i opadłem ze łzami w oczach na kolana. Począgałem sie i usiadłem obok podrapanego od szła zdjęcia Natt przycisnąłem je do serca
- Tak bardzo cie kocham. - Złożyłem zdjęcie i wsadziłem do kieszeni. Otworzyłem szuflade i wyjąłem wszystkie bronie jakie sie w niej znajdowały obładowywując sie nimi od stóp do głów , szybkim i stanowczym krokiem wyszedłem z pokoju i zbiegłem na dół.
- Wohow.. Styles wyglądasz... Niecodziennie. Wybierasz sie gdzieś ? - Liam przemierzał mnie wzrokiem oczemując przeczącej odpowiedzi.
- Owszem. 
- Jedziemy z tobą - Wtrącił sie Zayn.
- NIE ! To nie wasza sprawa.
- Nathalie jest dla nas jak rodzina. - Perrie oparła sie o Zayna trzymając w ręku broń.
- Nie moge narazić was na śmierć ! Straciłem już najważniejsza osobe w moim życiu i nie zamierzam tracić kolejnych. 
- Nie stracisz do cholery Harry! Jeździmy na akcje od 3 lat a ty teraz boisz sie o nasze życie ? A gdy wysadzaliśmy fabryke ? Gdy walczyliśmy z D. ? Wtedy sie nie przejmowałeś.
- Zamknij sie ! - Ruszyłem w kierunku Mulata jednak szybko stanąłem w miejscu. - Zawsze sie tym przejmowałeś. Myślisz że kazda akcja w której jedno z nas mogłos tracić zycie była fajna? Nie ! Robiłem to bo musiałem , bo to był mój obowiazek , a uratowanie rodziny Nathalie to tylko i wyłącznie MOJA sprawa. A teraz wybaczcie musze iść.
- Pójdziesz z nami albo wcale - Silna dłoń Malika zacisnęła sie na moim barku.
- Cholera Zayn ! Musisz być taki uparty ? Nie wybaczyłbym sobie jeśli któremuś z was coś by sę stało. Znasz Huntera , on nie zawacha sie zabić.
- Dlatego narażasz swoje życie ?
- Narażam je nie dla siebie , tylko dla niej.
- Ona ma cie  w dupie ! - Po tych słowach Pezz wymierzyla soczystego "liścia" w twarz Zayna.
- Nie waż sie tak mówić! - Krzyknęła a ja wykorzystałem moment i wybiegłem wsiadając do auta i odjeżdżając z piskiem opon. Zacisnąłem ręce na kierowncy. Co teraz ? Zabić go ? Zastraszyc ? Porwać ? Przemierzałem puste ulice i po 15 minutach szybkiej jazdy stanąłem pod rezydencją Huntera. Podjechałem pod brame wejściową.
- Styles. - Powiedziałem do małego głośniczka i brama automatycznie się otworzyła. Wjechałem niepewnie i powoli studiując każdy centymetr tej posiadłości. Wyjąłem broń i poołozylem ją pod siedzeniem zostawiając sobie tylko postolet z pełnym magazynkiem. 
- Witam , zaprowa.. 
- Dziękuje , trafie sam. - Przerwałem lokajowi i udałem sie w strone schodów. 

***

Stałem pod drzwiami do gabinetu Huntera już dobre 10 minut zasanawiając sie co mu powiem , co zrobie. Coś w głowie kazało mi uciekać i lecieć jak najszybciej do Natt , ale nie mogłem zostawic jej rodziny. Kochałem ją nad życie.  Wciągnąłem powietrze nosem i otworzyłem z impetem drzwi. 
- Harry.. Wiedziałem ze przyjdziesz. - Powiedział siedząc tyłem do wejścia. Mój oddech przyśpieszył ale starałem sie go opanować.
- Ciekawe. Skąd ? - Oparłem się o ściane uspokajając lekko.
- Dlaczego twoja wybranka opóściła cię w tak szybkim czasie ? - Zacisnąłem ręce w pięści i zagryzłem warge ze złości.
- Interesujące. Skąd pomysł że mnie opóścila ? 
- Oh prosze cie Styles , jesteś zbyt przewidywalny.. - Ruszyłem w jego kierunku ale ochrona mnie zatrzymała.  - Zostawcie go. Nic mi nie zrobi , jest tchórzem. - Ochorna wyszła z pomieszcznia. Stałem na środku pokoju oddychając głęboko. Mój oddech stawał sie coraz bardziej nierówny. Wpatrywałem sie w jego czerwone od narkotyków oczy. Wyjąłem broń i wymierzyłem ją prosto w jego łeb. 
- Zabijesz mnie ? - Ręka zacisnęła sie na spuście.
- Nie. Najpierw pokażesz mi gdzie trzymasz matke i siostre Nathalie !
- Jeśli ją kochasz , znajdziesz jej rodzine. - Podszedłem do niego i przyłożyłem mu pistolet do skroni. - Nie strzelisz.
- Strzele.
- Czekam.
- Nie zrobie tego do poki nie pokazesz mi gdzie jest jej rodzina skurwielu ! - Krzyknąłem 
- Tu ich nie ma. Wysłałem je do Polski , przewidywałem że odeślesz ją do domu. Tylko ona może je odnaleść - zaśmiał sie.  
- Już nikogo nie skrzywdzisz - Wymierzyłem broń w jego serce i bez wachania nacisnąłem spóst , pocisk wyleciał zostawiając po sobie tylko małą dziórke i mnóstwo krwi. Małe kropelki czerwonej cieszy znajdowały sie na mojej ręce , twarzy oraz bluzce. Z uśmiechem na twarzy wyszedłem z jego gabinetu i ruszyłem do auta zabijając po koleji każdą napotkaną osobe. Ale chwila.. Hunter nie wysłałby jej rodziny do Polski ,to byłoby zbyt ryzykowne, nie ufał im. Więc... ONE SĄ GDZIEŚ TUTAJ ! 
Bez zastanowienia pobiegłem do pomieszczenia gdzie "woźny" trzymał wszystkie klucze.
- Witam Panie Sty...- Odwrócił sie przodem do mnie i zamarł. Odbezpieczyłem broń przykładając ją do małego okienka.
- Gdzie Hunter zamkną dwie kobiety jakiś czas temu i nie chce słyszec "nie wiem" - Mężczyzna zatrząsł sie ze strach przeglądając klucze wiszące na szybie .
- Ja.. Ja nie jestem pewien , w tym domu jest kilka pokojów do tego przeznaczonych ale nie mam pojęcia gdzie sie znajdują. - Podał mi plik kluczy.
- Żartujesz sobie ze mnie !? 
- Niee. Ja.. Ja naprawde nic nie wiem.
- Jesteś żałosny - Powoli naciskałem spóst.
- Nie! Zlotuj sie ! Prosze ! Ja mam rodzine , dzieci , prosze nie rób tego - Zaczą rozpaczliwie mówić przez płacz.

środa, 20 listopada 2013

Rozdział 39



Patrzyłam na niego przerażona.
- O czym ty mówisz ? - Zająkałam sie. W jego oczach pojawiły sie łzy. Wyją coś z tylnej kieszeni spodni i podał mi. Wyjęłam jakąś kartke z koperty.

" BILET - W Jedną Strone - POLSKA "

Duży napis widniejący widniejący na górze wzbudził we mnie mieszane uczucia i myśli.
- Za godzine wylatujesz. - Hazz wyszedł z salonu. Stałam jak osłupiona , nie wiedząc co powiedzieć.
- A.. Ale jakto wylatuje ? - Zapytałam patrząc na przyjaciół. Milczeli. Krew w moich zyłach zaczęła płynąć szybciej a oddech stawał sie coraz szybszy. Wpadlam do pokoju Harrego.
- Co ty sobie wyobrażasz !? - Wrzasnęłam
- Muszę zapewnić ci bezpieczeństwo. 
- Wysyłajac mnie do Polski ?! Samą ! - Zamaszyscie gestykulowałam rękami
- Uspokój sie.
- Nie ! Uważasz że zapewnisz mi bezpieczeństwo wysyłajac mnie do tej cholernej Polski !? Zostawiajac mnie zdaną samą na siebie !?
- Będe co tydzień wysyłał ci pieniądze.
- W dupe mam te twoje pieniądze ! 
- Powinnaś już iść. Zayn odwiezie cie na lotnisko. 
- Nienawidze cie !!! - Wrzasnęłam przez płacz , ściągnęłam pierścionek zaręczynowy i rzuciłam nim w plecy Harrego (który stał tyłem do mnie . Patrzył przez okno) Wyszłam trzaskajac drzwiami i zbiegłam na dół.
- Czas jechać. - Powiedział Zayn. Pożegnałam sie ze wszystkimi oczwyiście "płacząc w niebogłosy"
- Pamiętaj że to zawsze jest i będzie twój dom - Powiedziała Perrie wtulając sie we mnie.
Nathalie i Perrie
- Przestał nim być kiedy Harry mnie z niego wyrzucił. 
- Słoneczko , on cie nie wyrzucił. Chce twojego bezpieczeństwa. Nikt nie będzie cie szukał w Polsce.
- Jasne. - Odsunęłam sie od niej i wsiadłam do auta. Zayn zapakował moje walizki do bagażnika. Wszyscy oprócz Harrego wyszli przed dom. Niall zawołal mnie gestem ręki. Niechętnie wysiadłam z auta i podeszłam do blondyna. 
- Nie pozwole ci lecieć tam samej. 
- O czym ty mówisz ? 
- Wykupiłem bilet w  jedną strone. W następnym tygodniu ktoś z nas do ciebie przyleci.
- Harry..
- Nie , nie ma o tym pojęcia. Gdy tylko dolecisz , powiedz mi gdzie sie zatrzymasz. A tu , prosze. - Dyskretnie podał mi jakąś koperte.
- Co to ? - Chciałam otworzyć ale złapał mnie za reke.
- Nie otwieraj teraz. 
- A kiedy ? - Spojrzałam w jego niebieskie tęczówki.
- Kiedy samolot wzniesie sie w góre. - Pocałował mnie w policzek i odszedł. Podeszłam do auta i otworzyłam drzwi. Coś w środku kazało mi spojrzeć w góre. Uniosłam głowe. Harry stał w oknie , płakał. Łzy cisnęły mi sie na oczy  trzasnęłam drzwiami zamykając auto i ruszyłam przed siebie. 
- Natt ! Natt zaczekaj ! - Usłyszałam głos Zayna , chwile później stałam wtulona w niego. 
- Zayn , dlaczego on mi to robi ? 
- Ciii. Jedźmy już , bo zaraz sie spóźnimy.  - Wróciliśmy do auta. Przez całą droge nie odezwałam sie słowem do mulata. Gdy czekaliśmy już na odprawe pożegnąłam sie z nim i ruszyłam przez korytarz. 

* 10 minut później *

Siedziałam już w samolocie wpatryjąc sie przez małe okienko na lotnisko.

~ Proszimy zapiąć pasy i wyłączyć wszystkie urządzenia elektorniczne. Za chwile startujemy ~

Gdy samolot wzbił sie w góre na dosłownie kilka cm sięgnęłam po koperte od Nialla. 

Kochana Natt.
Wiem , że się tylko przyjaźnimy ale od pewnego czasu .. Od pewnego czasu czuje do ciebie coś więcej. W kopercie znajdziesz klucze do domu w Gdańsku , nad morzem , kluczyki do samochodu oraz 10.000 zł. Harry nic nie wie o tym co do ciebie czuje oraz o tym że kupiłem ci dom , samochód i dałem ci pieniądze. Nie zastanawiaj sie o tym zkąd wziąłem na to pieniądze , potraktuj to jako prezent. Przylece do ciebie , jak tylko będe mógł. 
Napisz do mnie , kiedy wylądujesz.

Kocham cie i tęsknie xx
                 Niall

W oczach pojawiły mi się łzy. Wzięłam telefon do ręki i przejrzałam galerie zdjęć. Wiele , wiele zdjęć z Niallem. Dopiero teraz dostrzeegłam to jak on na mnie patrzył , w jaki sposób mnie dotykał , jak chciał mi powiedzieć co czuje.. Schowałam list do koperty i włożyłam ją do torebki. 

* Ponad dwie godziny później * 

Cały lot przespałam. Obudziłą mnie hostessa gdy wylądowaliśmy. Przeciągnęłam sie i wyszłam z salomotu. Przywitał mnie chłodny powiew wiatru. Nigdy w życiu nie byłam w Gdańsku. Przemierzając lotnisko szukalam miejsca gdzie moge odebrać walizki. Po 5 minutach znalazłam taśme na której pojwiły sie moje walizki. Wzięłam je i ruszyłam do wyjścia. Bardzo męczyłam sie z walizkami , dotarłam w końcu na postój taksówek. Podeszłam do jednej z nich. Mężczyzna wysiadł i schował moje torby do bagarznika. Wyciągnęłam z koperty klucze do domu przy których była mała karteczka z adresem. Podałam ją kierowcy i ruszyliśmy. Po 36 minutach staneliśmy pod bramą pięknego domu.
Kierowca wyją moje walizki. Zapłaciłam mu 45 zł i odjechał. Stalam nie dowierzając w to co widze. Bez zastanowienia wyjęłam telefon z torebki i zadzwoniłam do Nialla. Po 3 sygnałach odebrał.
- Cześć. - Powiedział
- Niall.. Dom jest.. Przepiękny , skąd ty.. skad ty wziąłeś na niego tyle pieniędzy ? 
- Mówiłem ci , nie martw sie o pieniądze. Podoba ci sie w środku ? 
- Nie wchodziłam jeszcze do srodka. 
-To wejdź. Szybko - Zaśmiał sie. Gdy weszłam do środka zamarłam tym co tam zobaczyłam.

czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 38

Przypadek ~


- Harry , ja wiem że jesteś wściekły i za wszelką cene chcesz zeby ten człowiek zginą , ale zabicie go nie jest rozwiązaniem. Nie wiesz nawet kim on był. - Moje serce zaczęło bić szybciej a ręce trząść sie z wściekłości.
- Zrobicie to , albo zrobie to w pojedynke. - Zacisnąłem dłoń w pięść. 
- Dobra. Pojedziemy do Huntera i dowiemy sie najwiecej jak sie da. Nie rób niczego czego bedziesz żałował. Rozłączyłem sie , musiałem dowiedzieć sie co z moją Sami. Popytłem kilku pielęgniarek.. Nikt mi nie chce nic powiedzieć ! Cholera !
* Godzine później *
- Przepraszam , pan Styles ? - Usłyszałem głos jakiegoś mężczyzny.
- Tak. Tak to ja. 
- Muszę z Panem porozmawiać. Może , udamy sie do gabinetu - Serce podskoczyło mi pod gardło. Dlaczego on chce ze mną rozmawiać ? Weszlismy do gabinetu , usiadłem na krześle i zdenerwowany czekałem aż lekarz zacznie mówić.
- Więc... ? - Przerwałem niezręczną cisze.
- Pan jest narzyczonym Nathalie Black tak ?
- Tak. Ale o co chodzi ? 
- Pańska narzyczona jest w stabilnym stanie. Jest teraz przytomna. Na szczęście kula nie wbiła sie głęboko i nie uszkodziła niczego. Panna Nathalie miała dużo szczęścia. Mam do Pana pytanie. Jak to się stało ?
- Sam nie wiem . Nie było mnie tam , ale dopilnuje żeby osoba którą ja skrzywdziła zapłaciła za to. Moge ją zobaczyć ? 
- Oczywiście. Zaprowadze pana. - Udaliśmy sie na sam koniec szpitala. Lekarz powoli otworzył drzwi . Bez zastanowienia wszedłem , wzrokiem szukając mojej Sami. Leżała na środku sali , wpatrzona w sufit. Powoli podeszłem do jej łóżka i przysunąłem jakiś stołek.
- Harry.. Przepraszam. Nie chciałam wychodzić na te zakupy - Powiedziała a z jej oczu popłynęły łzy.
- Kochanie , to nie twoja wina. Nie obwiniaj sie. Najważniejsze ze nic ci nie jest - Ująłem jej dłoń u lekko musnąłem wargami. Leżała tak bezradnie wpatrujac sie wprost w moje oczy.
- Kocham cie Harry. - Jej głos zadrżał. Tak dawno nie słyszałem tych słow od niej.
- Tez cie kocham Sami. Najmocniej na świecie. Nie wybacze sobie tego ze dopuściłem do takiej sytuacji , ze stałem sie taki zimny. Że nie potrafiłem cie ochronić. Przeze mnie zabiłaś człowieka - W moich oczach pojawiły się łzy , wściekły wstałem i wyszłem z sali trzaskając drzwiami. 



* Oczami Nathalie *
Wyszedł trzaskając drzwiami. 
- Coś sie stało ? - Zapytała pielęgniarka zmieniając mi kroplówke.
- Nic. - Odpowiedziałam powstrzymując łzy. Gdy kobieta odeszła rozbeczałam sie jak małe dziecko do poduszki. Jak mogam tak nie uważać !? Zabiłam człowieka , trudno. On chciał zabić mnie i Harrego. Działałam tylko w swojej obronie dlaczego on sie o to obwinia ! Nie rozumiem go.. Z rozmyśleń wyrwał mnie telefon.
- Tak ? 
- Cześć słoneczko. Gotowa ? - Usłyszałam wesoły głos Logana.
- Najmocniej cie przepraszam , ale nie moge jechać z tobą na gale. Leże w szpitalu i dzisiaj na pewno z niego nie wyjde. 
- Co sie stało !? W jakim szpitalu jesteś ! - Panikował.
- Nic wielkiego. Garden Sholle 35 .
- Zaraz u ciebie będe ! 
- Ale Logan ... ! - Nie zdążyłam dokończyć. Rozłączył sie. Tak , jeszcze tego mi brakowało , żeby Harry go zobaczył i dowiedział sie o gali.. Chciaż to bardzo miłe ze strony Logana że tak się martwi.  
* W tym samym czasie. Oczami Harrego * 

Wyszedłem na korytarz uderzając pięścią w ściane. " Ty wszystko twoja wina " . " TWOJA wina " , " Ty ją skrzywdziłeś " . W mojej głowie krążyły oskarżenia na samego siebie. Mój umysł nie pracował prawidłowo. Tak bardzo ją kocham ale tak bardzo ja ranie. Musze coś z tym zrobić. Cholera ! Przecież nie moge chodzić za nia jak pies. Do głowy przyszedł mi jeden pomysł. Zniszcze tym siebie , ale to najlepsze wyjście zeby ją chronić. Żeby była bezpieczna. Chwyciłem telefon i zacząłem dzwonić do znajomych wypytujac o konkretne rzeczy.


* Oczami Nathalie * 

Leżałam tak bezczynnie chyba z 20 minut. Harry nie wrócił. Gdy już usypiałam drzwi do sali otworzyły sie a podłoga zaskrzypiała. Leniwie odwróciłam sie żeby sprawdzić kto to. 
- Natt , słoneczko.. Co ci się stało ? - Logan podbiegł do mnie siadając na "miejscu Harrego" . Przejechał delikatnie kciukiem po mojej skroni na której był bandarz (owinięty wokół mojej głowy) Syknęłam gdy dotkną miejsca gdzie znajdowała sie rana po kuli. Wsuną swoją ręke pod moją i delikatnie splótł nasze palce między siebie.
Spojrzałam na nasze ręce i uśmiechnęłam sie pod nosem.
- Jak się czujesz ? 
- Całkiem. Głowa mi pęka , ale ogółem jest dobrze. - Zapadła niezręczna cisza. W głęi duszy modliłam sie zeby Harry nie wszedł teraz do sali. Jednak... Pech to chyba mój prześladowca. Harry wszedł nieczego nie swiadomy do sali. Podsunęłam sie do pozycji siedzącej oczywiście natychmiastowo puszczając ręke Logana.
- Kim jest ten koles ? - Podszedł szybkim krokiem i zmierzył Logana wzrokiem.
- To mój przyjaciel. - Odpowiedziałam. Bałam sie że widział jak trzymamy się za ręce. 
- Jasne.. - Odwrócił sie i zmierzał do drzwi. Mimo ze nie mogłam wstałam i pobiegłam za nim.
- Harry. - Szepnęłam łapiąc go za ręke. Ziemia sie zachwiała i sekunde po tym byłam już w objęciach loczka.
- Nie wolno ci wstawać ! - Krzykną półtonem 
- Prze...Przepraszam. Chce żebyś był teraz przy mnie. Potrzebuje cie. - Odniósł mnie na łóżko , ułożył wygodnie i okrył kocem. 
- Jestem tutaj. Cały czas. Muszę teraz załatwić kilka spraw ale nie opuszczam szpitala na krok- Ucałował mnie w czoło i wyszedł.
- To....To jest ten Harry ? - Zapytał Logan oglądając sie za loczkiem.
- Tak. Widzisz , nie jest taki zły.
- Mam inne zdanie , po tym jak zareagował na moją obecność. Boisz sie go.
- Logan ! Nie boje sie go. To mój narzyczony. Nie skrzywdzi mnie.
- Tak samo mówiłaś wtedy... Że cie nie skrzywdzi.. Nathalie martwie sie o ciebie.
- Nie musisz. Nic mi nie będzie. 
- Na prawde ? A jak sie tu znalazłaś ? 
- Na pewno nie przez niego ! Jak mozesz myśleć ze ... jesteś niemożliwy !  - Krzyknęłam.
- A co mam myśleć !? Spodziewam sie po nim wszystkiego !
- Wyjdź !! - Wrzasnęłam na całą sale.
- Proszę zachowywać sie ciszej. Są państwo w szpitalu a nie w wesołym miasteczku - Upomniała mnie pielęgniarka. 
- Natt, ale ja...
- Wyjdź. - Wstał i bez słowa opuscił sale.


* Kilka dni później. Godz. 14:20 *

Dziś wychodze ze szpitala. Harry codziennie do mnie przyjeżdżał i siedział od rana do wieczora. Logan nie odzywa sie od tamtego dnia , nie odpisuje na sms ani nie odbiera telefonów. 
Lekarz własnie przyniósł mój wypis ze szpitala wiec jestem już wolna. Hazz wzią torbe z moimi rzeczami i udalismy sie do samochodu. Przed szpitalem czekała już Pezz.
- Kochanie ! - Krzyknęła i czule mnie przytuliła. Gdy odsuwała sie ode mnie zauwazyła szew na mojej skroni. Spojrzała na mnie ze współczuciem w oczach i wsiadła do auta. Usiadłam obok kierowcy. Loczek włożył torbe do bagażnika i wsiadł do auta , ruszylismy. Po 30 minutach dojechaliśmy do domu. Harry był bardzo spięty. Ciężko oddychał i unikał kontaktu wzrokowego ze mną.
 Wysiadł , obiegł samochód i odtworzył mi drzwi , wzią torbe i chwycił mnie za ręke prowadząc do domu. Otworzył drzwi. Wszyscy siedzieli w salonie w ciszy.
- Co sie stało ? Ktoś umarł ? - Zapytałam , czując sie niezręcznie.
- Sami.. Podjąłem nieodwołalną decyzje. - Powiedział poważnie , na co wszyscy wstali i podeszli do nas. Zayn pobiegl na chwile na góre i wrócił z 4 walizkami. MOIMI WALIZKAMI.







**********    *************      ******************      ******************   **********

Hej kochani :))
Mam nadzieje ze ten rozdział wam podoba , jest dość długi.
Jak myślicice... Jaką decyzje chodzi Harremu ? 

MIŁEGO DNIA ! <3

niedziela, 10 listopada 2013

Razdział 37

Przypadek ~





- Nathalie uważaj ! - Krzyknęła przyjaciółka. Jedyne co później pamiętam to... nic.



* Oczami Perrie *

Opadła bezwładnie na ziemie . Podbiegłam do niej upadając na kolana.

- Nicole.. Nicole odezwij sie ! Prosze.. - Z moich oczu ciórkiem zaczęły wypływać łzy. Wokół nas zebralo sie mnóstwo ludzi. Spod głowy przyjaciółki zaczęła płynąć krew. Boże... 
- Prosze się odsunąć.. - Jakaś kobieta odciagnęła mnie od bezwładnego ciała Nat.
- NIE ! Ja musze przy niej być ! Obiecałam ! - Krzyczałam na całą galerie.
- Prosze mi ją dać - Powiedział jakiś meżczyzna. Kobieta która mnie odciągnęła pchnęła mnie w jego strone. Wpadłam w jego ramiona i wybuchłam spazmastycznym płaczem. On , odciągną mnie od całego "widowiska" i przytulił. 
- Już spokojnie. Moja siostra zadzwoniła po karetke , oni za chwile tu będą. 
- Harry.. Musze zadzwonić do Harrego ! - Wyszarpałam sie mężczyźnie i pobiegłam po torebke , zaczęłam szukać w niej na slepo telefonu wyrzucając kolejne rzeczy za siebie. 
- Jest ! - Wybrałam numer Harrego.. Jeden sygnał. Dwa. Trzy.. - Harry odbierz prosze.. - Odeszłam od ludzi i krążyłam nerwowo wtą i spowrotem.
- Cześć Pezz - Odpowiedział spokojnie.
- Harry ! Dlaczego nie odbierasz !? - Wrzasnęłam 
- Coś sie stało ? - Zdenerwował sie.
- Tak.. Prosze przyjedź do centrum handlowego przy EstaBraco 21 - Rozpłakałam sie.
- Perrie powiedz mi co sie stało !? - Wydarł sie na mnie.
- Nie wiem!! Nathalie stała i nagle z nikąd pojawił sie jakiś mężczyzna który wycelował broń w jej strone i strzelił.. HARRY PRZYJEDŹ TU !!! - Rozłączył sie. KURWA ! 


* Oczami Harrego *

Rzuciłem telefonem o ściane.  A moje oczy napełniły sie łzami.
- Łooo... Co tu sie stało ? - Zapytał Liam wchodząc do salonu.
- Sami.. Ona.. Hunter.. MUSIMY JECHAĆ DO CENTRUM DO PERRIE I DO NIEJ LIAM SZYBKO ! - Złapałem kluczyki i chciałem wybiec z domu ale przyjaciel mnie zatrzymał.
- Ja prowadze. Ty nie jesteś w stanie . - Zawołał chłopaków i chwile później siedzieliśmy w samochodze. 
- Nie możesz jechać szybciej ? -Zapytałem wkurzony gdy na liczniku było 120 km/h
- Stary , spokojnie. Zaraz będziemy na miejscu. - Uspokajał mnie Zayn.  Po 5 minutach z piskiem opon stanelismy pod halą. Jak poparzony wybiegłem z samochodu. Przepychając sie między ludźmi szukałem wzrokiem mojej Sami. Zobaczyłem zapłakaną Perrie którą trzymał jakiś facet. Zayn odrazu poszedł w ich strone. Zobaczyłem koło utworzone przez ludzi. Odrazu tam podbiegłem. Zatrzymałem sie gwałtownie.  W moich oczach odrazu zebrały sie łzy które wydostały sie napowierzchnie. Przedarłem sie przez pierwszy rząd "gapiów" i podbiegłem do mojej Sami. Podniosłem lekko jej głowe i ułożyłem na swoim kolanie. Łzy spływały mi po policzkach spadając na jej delikatną skóre na policzkach. Usłyszałem syrene karetki. Kilkanaście sekund później sanitariusze byli obok mnie. 
- Prosze sie odsunąć. 
- Nie ! Chce przy niej być ! To moja narzyczona , nie oddzielicie mnie od niej ! 
- Utrudnia nam pan prace. Prosze sie odsunąć albo bedziemy zmuszeni wezwać policje.
- Gówno mnie obchodzi to co pan zrobi. - Wyjąłem broń. - Albo pozwolicie mi przy niej zostać albo was zabije ! - Krzyknąłem przez płacz. Lekarze sie cofneli.
- Harry.. Spokojnie. Już wszystko dobrze. - Louis podbiegł do mnie i odciagną mnie od jej ciała. Wtulił mnie w swój tors. Siedzieliśmy tak na ziemi a ja... Ja płakałem. Płakałem jak małe dziecko. Poczułem czyjąś ręke na swoim ramieniu. Powoli uniosłem głowe.
- Wszystko będzie dobrze. - Powiedziała Perrie gładząc moje ramie kciukiem. Kucnęła obok nas. Była cała rozmazana i roztrzęsiona jednak starała sie zachować spokój. Zobaczyłem jak wynoszą moją sami z centrum. Odrazu wstałem na równe nogi i pobiegłem za nimi.
- Moge z wami jechać ? - Ma pan broń , nie zabierzemy pana ze sobą.
- Oddam broń , prosze pozwólcie mi jechac.
- Dobrze. Ale prosze natychmiast oddać broń. - Przyjaciele przybiegli za mną.
Tak wyglądał Harry , gdy gadał z Zaynem.
- Masz. Napisze wam sms w jakim szpitalu leży Sami. - Wetknąłem dwie bronie na siłe Louisowi do rąk i wsiadłem do karetki.  


* 10 minut później. Szpital * 

Zabrali ją gdzieś. Nie wiem gdzie. Wszyscy tu biegają , coś załatwiają. NIKT MI NIE CHCE NIC POWIEDZIEĆ !  Spojrzałem na swoje ręce. Całe w krwi. Koszula tak samo. Wyglądam jakbym ją zamordowałm. Postanowiłem zadzwonić do Zayna.

- Cześć stary. Zrobicie coś dla mnie ?
- Zależy co.
- Pojedźcie do Huntera , znajdźcie tego faceta który to zrobił i zabijcie go z zimną krwią. 






ZAPRASZAM WAS NA MOJEGO DRUGIEGO BLOGAhttp://niall-fanfiction-horan.blogspot.com/

Znajduje sie na nim prolog oraz rozdział 1 .
Mam nadzieje że tamten blog będzie sie cieszył taką popularnością jak ten i że
również wam sie spodoba :)

niedziela, 3 listopada 2013

Część 36

Przypadek ~

- Coś się stalo ? Płakałaś ? - Powiedział Niepewnie.
- Przyjedź do mnie jak najszybciej , prosze - W moich oczach pojawiły się łzy.
- Dobrze , już jade. Będe dosłownie za chwile - Rozłączył sie. Z bezsilności opadłam na kolana po czym oparłam się plecami o ściane . Zaczęłam przeglądać stare zdjęcia. Moje i Harrego. Byłam wtedy taka szczęśliwa , wierzyłam że będzie już tak zawsze , że weźmiemy ślub i wyjdziemy.. Z moich oczu popłynęły strózki łez.
* Oczami Harrego * 
Niall odłożył telefon i oparł się o ściane przeczesując ręką włosy.
- Stary wszystko ok ? - Zapytałem od niechcenia siadajac na kanapie. Odkąd Sami odeszła nie miałem ochoty na nic. Normalny chłopak jeździłby do niej i prosił i 1478 szanse , ale ja wiem że to tylko podgorszyłoby tylko moją sytuacje. Wiem że ona mnie kocha , bardzo kocha i nie potrafi beze mnie żyć. Tylko musze dać jej troche czasu. 
- Dzwoniła Nicole , była cała roztrzęsiona , prosiła żebym przyjechał jak najszybciej - Złapałem kluczyki leżące na ławie przed kanapą
- Jedziemy !
- Hazz , nie jestem pewien czy Sami będzie zadowolona że pojechałeś ze mną.
- Nie za bardzo mnie to interesuje , jest MOJĄ kobietą i to JA powinienem dbać o nią , o jej szczęście i jej bezpieczeństwo ! To że między nami sie nie układa nie znaczy że jestem "zwolniony z tych obowiązków" !- Wydarłem sie na przyjaciela.
- Dobra , spokojnie. Chodźmy już ! - Niall przeją kluczyki i chwile po tym bylismy już w drodze. Nie pozwolił on mi jednak prowadzic bo stwierdził ze " jestem zbyt zdenerwowany".  Po 15 minutach naprawdę szybkiej jazdy dojechaliśmy pod dom Sami . Wysiadłem z samochodu podbiegłem pod drzwi , poczekałem na Nialla i razem weszliśmy do salonu.
- Sami ! Sam !! - Krzyknąłem lecz nikt sie nie odezwał. Podszedłem pod schody i zobaczyłem jak Sami po nich zbiega.
- Harry ! - Krzyknęła skacząc z ostatnich dwóch schodków. Wpadła wprost w moje ramiona , oplotła mnie nogami w pasie i wtuliła sie we mnie jak nigdy dotąd. Rękami złapałem ja za uda , tak by podtrzymywać ją na jednej wysokosci . Ułożyłem wygodnie podbródek w zagłębieniu między jej ramieniem a szyją. Zaciągnąłem sie zapachem jej włosów.. Było tak jak kiedyś. Wreszcie poczułem że może być dobrze. Obkręciłem się z nią wokół własnej osi i postawiłem na ziemi , ona jednak nie odeszła. Cały czas była wtulona we mnie. Objąłem ją jedną ręką i spojrzałem na przyjaciela.
- Sami.. Co sie stało ?  - Zapytałem nie wypuszczając jej z ramion
- Hunter.. On... Porwał moją mame i siostre- Z jej oczu pociekly łzy. 
- Kochanie , Bedzie dobrze obiecuje. - Wtuliłem ją w siebie najmocniej jak umiałem.  - Niall , przeszukaj dom a  ja zabiore sami do nas - Chwyciłem narzyczeoną za ręke i zaprowadziłem do auta. Wziąłem od niej kluczyki i pojechaliśmy do Villi Perrie. 
- Nathalie !! - krzyknęła Pezz rzucając sie na szyje Natt.
- Cześć Pezz - Mruknęła cicho i weszła do środka.
- Ej , co jej sie stało ? 
- Hunter uprowadził jej rodzine..
- Oh.. Może. Może zabiore ją na zakupy ? Co ty na to ?
- Dobrze. Gdyby coś sie działo dzwoń. 
* Oczami Nathalie * 
- Chodź mała , zabieram cie na zakupy - Do salonu wpadła Pezz ciągnąc mnie za ręke w strone samochodu który stał na podjeździe.
- Perrie , prosze cie .. Nie poprawisz mi humoru zakupami , po za tym nie mam pieniędzy.
- Przestań ! Ja zapłace. 
- Ale ja nie mam z czego ci oddać ! - Wsiadyśmy do samochodu Pezz.

- Potraktuj to jako jeden z prezentów na urodziny. 
- Jeden z... ? - Spojrzałam na nią unosząc brew ku górze.
- Tak - Póściła mi oczko i zajęła sie prowadzeniem. Po 20 minutach dotarłyśmy pod budynek jednogo z większych centrów Handlowych , weszłyśmy przez główne wejście i wielkim korytarzem szłysmy przed siebie mijając wiele , naprawde wiele sklepów.
- Oh.. Patrz jakie ciacho.. - Powiedziała Pezz przyglądając sie jakiemuś chłopakowi. Nie zwracałam specjalnej uwagi na "obiekty westchnień" przyjaciółki bo było ich zbyt wiele.
- Tak tak. Piękny.. - Wymamrotałam od niechcenia nawet na niego nie patrząc.
- No ale spójrz. - Przekręciła mi siła  głowe w strone tego chłopaka. Cholera. Wydawał mi się bardzo znajomy.. Widziałam go juz kiedys ?
- Nathalie ! - Logan biegł w moją strone omijając przechodniów. Kurwa ! Wiedziałam ze skądś go znam. Jeszcze jego mi tu brakowało.
- Ty znasz to ciacho !? - Szepnęła Pezz
- Można tak powiedzieć - Mruknęłam niezowolona. Logan czule mnie przytulił na powitanie.

- Natt , może przedstawisz mnie swojemu koledze..? - Powiedziała uwodzicielskim tonem.
- Logan , to jest moja przyjaciółka Perrie . Perrie to jest mój dobry kolega Logan. - Podali sobie dłonie.
- Natt , jeśli chodzi o gale.. Przyjade po ciebie o 19. O 20 musimy być już czerwonym dywanie.
- Logan ja nie..
- Nie może się już doczekać ! - Wtrąciła sie Pezz gdy chcialam powiedzieć że nie moge jechać. Spojrzałam na nią wzrokiem mordercy. Brunet uśmiechną sie szeroko , pożeganł sie z nami i wyszedł z centrum.
- Perrie ! Zwariowałaś !? - Wydarłam sie na przyjaciółke.
- Nie mówiłaś ze idziesz na gale z Loganem ! 
- Bo nie ide !
- Idziesz ! Nie możesz przegapić takiej okazji !
- Wiesz co Harry mi zrobi jak sie o tym dowie!? Gdybyś zapomniała to my jesteśmy ZARĘCZENI ! - Zdenerwowana odwróciłam sie plecami do przyjaciółki . 
- Nathalie uważaj ! - Krzyknęła przyjaciółka. Jedyna co później pamietam to.. nic.

poniedziałek, 28 października 2013

Część 35

Przypadek~


- MÓWIŁAM COŚ ! MASZ ODPOWIADAĆ BEZ ŻADNEGO ALE !
- Nie tym tonem gówniaro ! - przyśpieszyłam. 120 km/h.
- Mhm..
- Zwolnij.. - 130 km/h - ZWOLNIJ DO CHOLERY ! 
- Boisz sie ? Co łączy cie z Hunterem ?
- Skąd ty.. Skąd wiesz.. ?
- Chuj cie to ochodzi. - Cały czas utrzymywałam tą prędkość. Matka co chwile spoglądała czy zwalniam. Bała sie. - Odpowiadaj ! - Zmieniłam bieg. Musiałam zwolnić. Przestawałam powoli panować nad autem.
- To własnie z nim byłam na tych wakacjach. To trwało już od 3 miesięcy. 
- OD KIEDY !? - Gwałtownie zachamowałam. Pasy zablokowały sie uniemożliwiając nam zderzenie sie z deską rozdzielczą (?). Opanowałam auto i przyśpieszyłam. - Co sie działo później ?
- Kilka dni temu pojechalam do niego z wazną wiadomością. Zadowolony spotkał sie ze mną w jego willi. Powiedziałam mu że.. Jestem w ciaży. Wściekł sie , zaczą krzyczeć , uderzył mnie.. Wyrzucił z domu , powiedział ze jestem dziwką i nie chce mnie znać. - Moje dłonie zacisnęły sie na kierwonicy najbardziej jak tylko mogły. Jak ona moga to zrobić. Napewno wiedziała jakie niebezpieczeństwo grozi jej będąc z tym facetem.
- Pięknie. Taka stara a taka głupia.. - Wycedziłam przez zęby.
- Nie pozwalaj sobie szczeniaku ! - Gwałtownie skręciłam pid brame. Odworzyłam ją pilotem który miałąm w samochodzie i wjechałam do garażu. Wzięłam walizki i udalam sie do domu. 
- Tu będziesz spała. - Rzuciłam jej torebke , którą wzięłam z auta na łóżko. Z parteru dobiegł dźwięk dzwonka do drzwi. Wyjęłam broń i odbespieczyłam. Zeszłam i z wycelowaną bronią otworzylam drzwi. 
- Łoo.. ! - Pisnęła Nicole i cofnęła sie do tyłu. 
- Przepraszam. - Opuściłam broń i wpóściłam siostre do domu.
- Jesteś zdenerwowana ? Co sie stało ? - Postawiła swoje walizki obok kanapy.
- Wyobraź sobie że "nasza" mamusia miała romans z Hunterem , jak sie później okazało jest z nim w ciaży.  
- Z Hunterem !? - Krzyknęła na cały głos.
- Tak ! A teraz ten chce ją zabić ! Powiedział jej ze nie chce jej znać i wgl. Zastanawia mnie jedno. Dlaczego on chce ją zabić. - Usiadłyśmy na kanapie.
- Gdzie ona teraz jest ? 
- Ano , wyobraź sobie ze siedzi na górze. 
- CO !? 
- Spokojnie.. Hunter zlecił Harremu zabić... (wzięłam głęboki wdech) zabić moją matke , on jednak nie chciał tego zrobić i poprosił o to Louisa. 
- Jak się o tym dowiedziałaś ?
- Nicole , nie wypytuj tak. Musimy ją chronić. - Naszą rozmowe przerwał telefon. 
- Tak , słucham.
 (Cześć Natt. Tu Logan. ) 
-Logan.. Cześć. Dawno się nie odzywałeś. 
- (Tak , wiem. Mam do ciebie pytanie.) 
-Wal śmiało.
- (Jest pewna sprawa , jutro wieczorem jest ważna gala i czy.. Chciałabyś pójść ze mną ? Bardzo mi na tym zależy . ) 
- Oh , Logan.. Nie sądze żeby był to dobry pomysł.
- (Dlaczego ? Prosze , no zgudź sie! Prosze , prosze , prooosze ! )
- Dobrze już ! Zgadzam sie. 
- (Świetnie! Za sekunde wysyłam do ciebie kuriera z pieniędzmi. )
- Jakimi pieniędzmi ? - Nicole przyglądała mi się bacznie z bardzo niezadowoloną miną
- (Na sukienke i te inne damskie sprawy i nawet nie waż się odmówic ! )- Zaśmiał się.
- Dobrze.. Jesteś zbyt uparty .. 
- (Wieczorem napisze ci dokładną godzine itp. Dozobaczenia) - Powiedział i się rozłączył.
- To Logan prawda ? - Moja siostra była wyraźnie niezadowolona tym że zadzwonił.
- Tak. 
- Co chciał ?
- Zaprosił mnie na gale , zresztą nie musze ci sie spowiadać ! - Poszłam do siebie żeby troche ochłonąć. Ta cała sytuacja mnie przerastała. 

* godzine później *

Kurier przyniósł pieniądze od Logana. A wiec musze wybrać sie na zakupy. W sumie , nie rozumiem dlaczego mnie zaprosił. Przecież można powiedzieć , ze się nie znamy. Jesli Harry zobaczy jakieś zdjęcia z Loganem.. Nie chce być w swojej skórze. DLACZEGO JA SIE WŁASCIWIE ZGODZIŁAM !? Schowałam do stanika 4.000$ które dał mi Logan. Nie było to łatwe ani przyjemne. Nie chciałąm brać żadnej torebki czy wsadzać pieniędzy do kieszenie gdyż mogły mi wypaść. Wzięłam klucze , telefon i słuchawki i poszłam do pokoju Nicole. 
- Ide na miasto. Wróce wieczorem. Gdyby coś się działo dzwoń. A tu masz małą niespodzianke. Masz cały magazykek - Położyłam broń na szafce obok łóżka , na któym leżała.
- Ale..
- Ani słowa. Hunter nie może jej nic zrobić. Pamietaj , jakby co dzwoń. - Wyszłam z domu i wsiadlam do samochodu. Pojechalam do centrum. Pokręciłam sie po wielu sklepach kupiłam sukienke i buty. Został mi 1.000 postanowiłam wydać go jutro na fryzjera i te inne. 
Zakupy zajęły mi 3h. W domu byłam ok 17.
- Jestem ! - Krzyknęłam lecz nikt się nie odezwał. - Nicole ! Mamo ! - Cisza.. Wzięłam instynktownie nóż z blatu kuchennego i ruszyłam na góre. Głucha cisza z minuty na minute wprawiała mnie we wściekłość. W domu słychać było tylko moje powolne kroki i skrzypienie podłogi. Weszłam do pokoju Nicole.. Pusto.. Poszłam do mamy.. Stanęłam jak wryta przyglądając sie całemu "bałaganowi" . Porozrzucane ubrania , zbite lustro i... mała karteczka przylepiona na ściane.

" Jeśli chcesz odzyskać je żywe
bądź dzisiaj o północy na 
LiveStreams 26
-Hunter "

Z wściekłości uderzyłam pięścią w ściane. Tynk posypał sie na podłoge a moje chrząstki powoli zalały się jasną krwią. Cholera. Zbiegłam na dół po jakiś bandarz. Nie ma. Złapałam jakąś szmatke , owinęłam wokół ręki i pobiegłam do samochodu. Cholera gdzie mój telefon ! Wróciłam do domu i złapałam komórke. 
- Niall ? Jesteś w domu ? - Drżącym głosem mówiłam do przyjaciela.



Hej kochani ! 
Mam nadzieje ze podoba wam się ten rozdział.
Teraz nie mam za bardzo czasu pisać ale staram sie jak tylko mogę.

Pod tym rozdziałem mam prośbę , 

KOMENTUJCIE ! Niech KAŻDY kto to przeczytał skomentuje !
Moge na was liczyć ?

środa, 23 października 2013

Część 34

Przypadek~


* Oczami Nathalie * 

Moje oczy napełniły sie łzami. To o tym rozmawiał z Zaynem. Dlatego tak bardzo sie denerwował..
- Sam . Prosze daj mi 5 minut ja ci to wyjaśnie ! - Krzyczał , ale ja nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Po policzkach łzy spływały mi jak po szkle. Nie mogłam w to uwierzyć. " karzesz mi zabić jej matke " te słowa krążyły w mojej głowie uderzając falami bólu.  Przed oczami mialam najczarniejsze scenariusze. Musze chronić moją mame ! Chwyciłam za telefon i wybrałam jej numer.
- Mamo !? Mamo halo !?
- Nathalie ? Córeczko cos się stało ? Ty.. Ty Płaczesz ? - Do mojego ucha dobiegł cieniutki głos mojej mamy. 
- Mamo , prosze przyjedź , przyjedź do domku babci. Jak najszybciej prosze i uważaj na siebie. - Rozłączyłam sie i schowałam telefon do kieszeni. 
- Sami wszystko okej ? - Zapytał Hazz wpatrując sie we mnie pustym wzrokiem.
- WY... Chcieliście zabić moją mame... - Zza paska wyjęłam pistolet który kiedyś dał mi Louis. Byli przerażeni. Uniesli ręce do góry cofając sie kilka kroków.
- Sami... To nie tak. Nie chcieliśmy tego ! - Głos Louisa drżał.
- KŁAMIESZ ! - Wystrzeliłam pierwszy pocisk. Trafił w szafke za chłopakami która z hukiem opadła na ziemie. Liam i Zayn wybiegli na korytarz.
- Sam ! - Krzykną Zayn.
- Nie ruszaj sie bo rozwale ci łeb ! - Wycelowałam w niego bronią. 
- Ej .. Sami spokojnie.- Liam powoli sie do mnie zbliżał. 
- Nie zrobisz tego. Nie zastrzelisz go. Jesteś za słaba - Śmiech Louisa rozbrzmiał po korytarzu. Bez zastanowienia strzeliłam w jego noge. Nie chciałam go " zabić " lecz zranić. Małe postrzelenie. Przeżyje.
- KURWA !! - krzykną gdy kula rozcięła jego ciało. 
- Nathalie ! - Krzykneli pozostali. 
- Ruszcie sie a rozpierdole sobie łeb ! - Przyłożyłam broń do skroni.. Byłam załamana.. Chłopak , którego tak kochałam , z którym chciałam przeżyć reszte swoich dni chcial zabić moją mame. Jedyną osobe która mnie wychowała , osobe która mnie urodziła.. 
- Sami.. - Usłyszałam załamany i drżący głos Nialla. Popatrzyłam na niego. Płakał. Zbliżał sie , powoli . Był coraz bliżej.

- Stary , nie rób tego ! Ona jest nieobliczalna.. - Szepną Liam. On jednak to zignorował i szedł dalej. Gdy był kilka kroków odemnie nacisnęłam lekko spóst. Zatrzymał sie. 
- Prosze.. Nie rób tego. - Powiedział przez łzy. 
- Oni.. Oni chcieli zabić moją matke! - Krzyknęłam. Niall kiwną głową i rzucił się na mnie wytrącając broń z ręki. Wtulił mnie w siebie blokujac ręce. Zaczęłam płakac , panicznie płakać. Gdy poczuł ze się troche uspokoiłam póścił mnie. Popatrzyłam na chłopaków. Byli przerażeni. Stali jak słupy wpatrując sie we mnie. Chwyciłam za walizki w międzyczasie ściągając pierścionek. Bez słowa wcisnełam go Harremu w ręke i uciekłam. Zapakowałam walizki do samochodu i odjechałam. Jechałam szybko. Nie zwracałam uwagi na prędkość. Chciałam jaknajszybciej znaleść sie w domu. Dzwoni telefon. Mama.
- Nathalie ! Harry do mnie dzwonił , powiedział że wybiegłaś z domu i z piskiem opon odjechłaś co sie stało ? 
- Którą drogą jedziesz ?
- A456 .
- Zjedź za pierwszym zjeździe w prawo i jedź cały czas prosto. Tamtędy dojedziesz do takiej małej kawiarenki . Zachwile tam będe. Rozłączyłam sie i zmieniłam bieg , przyśpieszyłam. Po 10 minutach zaparkowałam "driftem" pod kawiarnią.  Nie było jeszcze mamy. Wzięłam ubrania i kosmetyki z samochodu i poszłam do łazienki w kariarni. Po 7 minutach wyszłam.
Wyszlam z łazienki i szybko poszłam do samochodu. Postanowiłam tam poczekać na mame. Po kilku minutach przyjechała. Wysiadła z samochodu i zaczęła sie rozglądać. Chwyciłamz a telefon i kluczyki i wysiadłam.  Oczy przechodniów jak i ludzi siedzących przed kawiarenką skierowały sie na mnie. Zamknęłam drzwi od pomarańczowo-czarnego samochodu Nialla.

Oczy Nat : Ostatni obrazek z kresk i 3 z rzęsami
Czarne oczy , włosy upięte w wysoki kucyk , wyzywające ubranie. Zmierzyłam wszystkich wzrokiem i ruszyłam w kierunku wejścia
- Chodź. -Powiedzialam nawet nie patrząc na mame. Weszłam i usiadłam w stoliku który znajdował sie najdalej od wejscia. Mama bez słowa podązyla za mną.
- Czy.. Czy ty masz broń ? - Zapytała wpatrując sie w pistolet wystajacy z moich spodenek.
- Z pełnym magazynkiem. - Zasłoniłam broń koszulą. 
- Skąd ty go ..? Jak ty wyglądasz...
- Kurwa , przestań się o wszystko wypytywać. Nie sprowadziłam cie tutaj zebyś zadawała tysiące pytań. Jesteś w niebezpieczeństwie i ja będe cie chronić. Pojedziesz teraz ze mną do willi którą babcia na mnie przepiasła i nie ruszysz sie stamtąd. 
- Nie tym tonem ! - Zdenerwowała sie. Kurwa. Nie mogłam pozwolić zeby odjechała.
- Bo co ? Nie bedziesz mną rządzić. Chodź. - Chwyciłam jej nadgarstek i wstałam ciagnac ją za sobą. 
- Póść mnie ! - Krzyknęła a oczy wszystkich skierowały sie na nas.
- Kurwa nie rób scen. Chodź ! - Znów pociagnęłam ją za ręke. Tym razem bez słowa poszła za mną. - Wsiadaj. - Pchnęłam ją lekko w kierunku samochodu Nialla. 
- A co z moim autem ? - Później je stąd zabiore. Nie ufam ci. Wsiadaj bo tracimy czas. - Widziałam że sie denerwuje. Z sekundy na sekunde coraz bardziej. Ruszyłyśmy. 
- Teraz mnie uważnie posłuchaj i odpowiedz na pytania. BEZ ŻADNEGO ALE!.  - Milczała. - Kim był ten mężczyzna z którym byłaś niedawno na wakacjach ?
- A co cie to interesuje ?! Wykrzyczałaś ze mnie nienawidzisz a teraz interesuje cie kim on był!?