środa, 20 listopada 2013

Rozdział 39



Patrzyłam na niego przerażona.
- O czym ty mówisz ? - Zająkałam sie. W jego oczach pojawiły sie łzy. Wyją coś z tylnej kieszeni spodni i podał mi. Wyjęłam jakąś kartke z koperty.

" BILET - W Jedną Strone - POLSKA "

Duży napis widniejący widniejący na górze wzbudził we mnie mieszane uczucia i myśli.
- Za godzine wylatujesz. - Hazz wyszedł z salonu. Stałam jak osłupiona , nie wiedząc co powiedzieć.
- A.. Ale jakto wylatuje ? - Zapytałam patrząc na przyjaciół. Milczeli. Krew w moich zyłach zaczęła płynąć szybciej a oddech stawał sie coraz szybszy. Wpadlam do pokoju Harrego.
- Co ty sobie wyobrażasz !? - Wrzasnęłam
- Muszę zapewnić ci bezpieczeństwo. 
- Wysyłajac mnie do Polski ?! Samą ! - Zamaszyscie gestykulowałam rękami
- Uspokój sie.
- Nie ! Uważasz że zapewnisz mi bezpieczeństwo wysyłajac mnie do tej cholernej Polski !? Zostawiajac mnie zdaną samą na siebie !?
- Będe co tydzień wysyłał ci pieniądze.
- W dupe mam te twoje pieniądze ! 
- Powinnaś już iść. Zayn odwiezie cie na lotnisko. 
- Nienawidze cie !!! - Wrzasnęłam przez płacz , ściągnęłam pierścionek zaręczynowy i rzuciłam nim w plecy Harrego (który stał tyłem do mnie . Patrzył przez okno) Wyszłam trzaskajac drzwiami i zbiegłam na dół.
- Czas jechać. - Powiedział Zayn. Pożegnałam sie ze wszystkimi oczwyiście "płacząc w niebogłosy"
- Pamiętaj że to zawsze jest i będzie twój dom - Powiedziała Perrie wtulając sie we mnie.
Nathalie i Perrie
- Przestał nim być kiedy Harry mnie z niego wyrzucił. 
- Słoneczko , on cie nie wyrzucił. Chce twojego bezpieczeństwa. Nikt nie będzie cie szukał w Polsce.
- Jasne. - Odsunęłam sie od niej i wsiadłam do auta. Zayn zapakował moje walizki do bagażnika. Wszyscy oprócz Harrego wyszli przed dom. Niall zawołal mnie gestem ręki. Niechętnie wysiadłam z auta i podeszłam do blondyna. 
- Nie pozwole ci lecieć tam samej. 
- O czym ty mówisz ? 
- Wykupiłem bilet w  jedną strone. W następnym tygodniu ktoś z nas do ciebie przyleci.
- Harry..
- Nie , nie ma o tym pojęcia. Gdy tylko dolecisz , powiedz mi gdzie sie zatrzymasz. A tu , prosze. - Dyskretnie podał mi jakąś koperte.
- Co to ? - Chciałam otworzyć ale złapał mnie za reke.
- Nie otwieraj teraz. 
- A kiedy ? - Spojrzałam w jego niebieskie tęczówki.
- Kiedy samolot wzniesie sie w góre. - Pocałował mnie w policzek i odszedł. Podeszłam do auta i otworzyłam drzwi. Coś w środku kazało mi spojrzeć w góre. Uniosłam głowe. Harry stał w oknie , płakał. Łzy cisnęły mi sie na oczy  trzasnęłam drzwiami zamykając auto i ruszyłam przed siebie. 
- Natt ! Natt zaczekaj ! - Usłyszałam głos Zayna , chwile później stałam wtulona w niego. 
- Zayn , dlaczego on mi to robi ? 
- Ciii. Jedźmy już , bo zaraz sie spóźnimy.  - Wróciliśmy do auta. Przez całą droge nie odezwałam sie słowem do mulata. Gdy czekaliśmy już na odprawe pożegnąłam sie z nim i ruszyłam przez korytarz. 

* 10 minut później *

Siedziałam już w samolocie wpatryjąc sie przez małe okienko na lotnisko.

~ Proszimy zapiąć pasy i wyłączyć wszystkie urządzenia elektorniczne. Za chwile startujemy ~

Gdy samolot wzbił sie w góre na dosłownie kilka cm sięgnęłam po koperte od Nialla. 

Kochana Natt.
Wiem , że się tylko przyjaźnimy ale od pewnego czasu .. Od pewnego czasu czuje do ciebie coś więcej. W kopercie znajdziesz klucze do domu w Gdańsku , nad morzem , kluczyki do samochodu oraz 10.000 zł. Harry nic nie wie o tym co do ciebie czuje oraz o tym że kupiłem ci dom , samochód i dałem ci pieniądze. Nie zastanawiaj sie o tym zkąd wziąłem na to pieniądze , potraktuj to jako prezent. Przylece do ciebie , jak tylko będe mógł. 
Napisz do mnie , kiedy wylądujesz.

Kocham cie i tęsknie xx
                 Niall

W oczach pojawiły mi się łzy. Wzięłam telefon do ręki i przejrzałam galerie zdjęć. Wiele , wiele zdjęć z Niallem. Dopiero teraz dostrzeegłam to jak on na mnie patrzył , w jaki sposób mnie dotykał , jak chciał mi powiedzieć co czuje.. Schowałam list do koperty i włożyłam ją do torebki. 

* Ponad dwie godziny później * 

Cały lot przespałam. Obudziłą mnie hostessa gdy wylądowaliśmy. Przeciągnęłam sie i wyszłam z salomotu. Przywitał mnie chłodny powiew wiatru. Nigdy w życiu nie byłam w Gdańsku. Przemierzając lotnisko szukalam miejsca gdzie moge odebrać walizki. Po 5 minutach znalazłam taśme na której pojwiły sie moje walizki. Wzięłam je i ruszyłam do wyjścia. Bardzo męczyłam sie z walizkami , dotarłam w końcu na postój taksówek. Podeszłam do jednej z nich. Mężczyzna wysiadł i schował moje torby do bagarznika. Wyciągnęłam z koperty klucze do domu przy których była mała karteczka z adresem. Podałam ją kierowcy i ruszyliśmy. Po 36 minutach staneliśmy pod bramą pięknego domu.
Kierowca wyją moje walizki. Zapłaciłam mu 45 zł i odjechał. Stalam nie dowierzając w to co widze. Bez zastanowienia wyjęłam telefon z torebki i zadzwoniłam do Nialla. Po 3 sygnałach odebrał.
- Cześć. - Powiedział
- Niall.. Dom jest.. Przepiękny , skąd ty.. skad ty wziąłeś na niego tyle pieniędzy ? 
- Mówiłem ci , nie martw sie o pieniądze. Podoba ci sie w środku ? 
- Nie wchodziłam jeszcze do srodka. 
-To wejdź. Szybko - Zaśmiał sie. Gdy weszłam do środka zamarłam tym co tam zobaczyłam.

czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 38

Przypadek ~


- Harry , ja wiem że jesteś wściekły i za wszelką cene chcesz zeby ten człowiek zginą , ale zabicie go nie jest rozwiązaniem. Nie wiesz nawet kim on był. - Moje serce zaczęło bić szybciej a ręce trząść sie z wściekłości.
- Zrobicie to , albo zrobie to w pojedynke. - Zacisnąłem dłoń w pięść. 
- Dobra. Pojedziemy do Huntera i dowiemy sie najwiecej jak sie da. Nie rób niczego czego bedziesz żałował. Rozłączyłem sie , musiałem dowiedzieć sie co z moją Sami. Popytłem kilku pielęgniarek.. Nikt mi nie chce nic powiedzieć ! Cholera !
* Godzine później *
- Przepraszam , pan Styles ? - Usłyszałem głos jakiegoś mężczyzny.
- Tak. Tak to ja. 
- Muszę z Panem porozmawiać. Może , udamy sie do gabinetu - Serce podskoczyło mi pod gardło. Dlaczego on chce ze mną rozmawiać ? Weszlismy do gabinetu , usiadłem na krześle i zdenerwowany czekałem aż lekarz zacznie mówić.
- Więc... ? - Przerwałem niezręczną cisze.
- Pan jest narzyczonym Nathalie Black tak ?
- Tak. Ale o co chodzi ? 
- Pańska narzyczona jest w stabilnym stanie. Jest teraz przytomna. Na szczęście kula nie wbiła sie głęboko i nie uszkodziła niczego. Panna Nathalie miała dużo szczęścia. Mam do Pana pytanie. Jak to się stało ?
- Sam nie wiem . Nie było mnie tam , ale dopilnuje żeby osoba którą ja skrzywdziła zapłaciła za to. Moge ją zobaczyć ? 
- Oczywiście. Zaprowadze pana. - Udaliśmy sie na sam koniec szpitala. Lekarz powoli otworzył drzwi . Bez zastanowienia wszedłem , wzrokiem szukając mojej Sami. Leżała na środku sali , wpatrzona w sufit. Powoli podeszłem do jej łóżka i przysunąłem jakiś stołek.
- Harry.. Przepraszam. Nie chciałam wychodzić na te zakupy - Powiedziała a z jej oczu popłynęły łzy.
- Kochanie , to nie twoja wina. Nie obwiniaj sie. Najważniejsze ze nic ci nie jest - Ująłem jej dłoń u lekko musnąłem wargami. Leżała tak bezradnie wpatrujac sie wprost w moje oczy.
- Kocham cie Harry. - Jej głos zadrżał. Tak dawno nie słyszałem tych słow od niej.
- Tez cie kocham Sami. Najmocniej na świecie. Nie wybacze sobie tego ze dopuściłem do takiej sytuacji , ze stałem sie taki zimny. Że nie potrafiłem cie ochronić. Przeze mnie zabiłaś człowieka - W moich oczach pojawiły się łzy , wściekły wstałem i wyszłem z sali trzaskając drzwiami. 



* Oczami Nathalie *
Wyszedł trzaskając drzwiami. 
- Coś sie stało ? - Zapytała pielęgniarka zmieniając mi kroplówke.
- Nic. - Odpowiedziałam powstrzymując łzy. Gdy kobieta odeszła rozbeczałam sie jak małe dziecko do poduszki. Jak mogam tak nie uważać !? Zabiłam człowieka , trudno. On chciał zabić mnie i Harrego. Działałam tylko w swojej obronie dlaczego on sie o to obwinia ! Nie rozumiem go.. Z rozmyśleń wyrwał mnie telefon.
- Tak ? 
- Cześć słoneczko. Gotowa ? - Usłyszałam wesoły głos Logana.
- Najmocniej cie przepraszam , ale nie moge jechać z tobą na gale. Leże w szpitalu i dzisiaj na pewno z niego nie wyjde. 
- Co sie stało !? W jakim szpitalu jesteś ! - Panikował.
- Nic wielkiego. Garden Sholle 35 .
- Zaraz u ciebie będe ! 
- Ale Logan ... ! - Nie zdążyłam dokończyć. Rozłączył sie. Tak , jeszcze tego mi brakowało , żeby Harry go zobaczył i dowiedział sie o gali.. Chciaż to bardzo miłe ze strony Logana że tak się martwi.  
* W tym samym czasie. Oczami Harrego * 

Wyszedłem na korytarz uderzając pięścią w ściane. " Ty wszystko twoja wina " . " TWOJA wina " , " Ty ją skrzywdziłeś " . W mojej głowie krążyły oskarżenia na samego siebie. Mój umysł nie pracował prawidłowo. Tak bardzo ją kocham ale tak bardzo ja ranie. Musze coś z tym zrobić. Cholera ! Przecież nie moge chodzić za nia jak pies. Do głowy przyszedł mi jeden pomysł. Zniszcze tym siebie , ale to najlepsze wyjście zeby ją chronić. Żeby była bezpieczna. Chwyciłem telefon i zacząłem dzwonić do znajomych wypytujac o konkretne rzeczy.


* Oczami Nathalie * 

Leżałam tak bezczynnie chyba z 20 minut. Harry nie wrócił. Gdy już usypiałam drzwi do sali otworzyły sie a podłoga zaskrzypiała. Leniwie odwróciłam sie żeby sprawdzić kto to. 
- Natt , słoneczko.. Co ci się stało ? - Logan podbiegł do mnie siadając na "miejscu Harrego" . Przejechał delikatnie kciukiem po mojej skroni na której był bandarz (owinięty wokół mojej głowy) Syknęłam gdy dotkną miejsca gdzie znajdowała sie rana po kuli. Wsuną swoją ręke pod moją i delikatnie splótł nasze palce między siebie.
Spojrzałam na nasze ręce i uśmiechnęłam sie pod nosem.
- Jak się czujesz ? 
- Całkiem. Głowa mi pęka , ale ogółem jest dobrze. - Zapadła niezręczna cisza. W głęi duszy modliłam sie zeby Harry nie wszedł teraz do sali. Jednak... Pech to chyba mój prześladowca. Harry wszedł nieczego nie swiadomy do sali. Podsunęłam sie do pozycji siedzącej oczywiście natychmiastowo puszczając ręke Logana.
- Kim jest ten koles ? - Podszedł szybkim krokiem i zmierzył Logana wzrokiem.
- To mój przyjaciel. - Odpowiedziałam. Bałam sie że widział jak trzymamy się za ręce. 
- Jasne.. - Odwrócił sie i zmierzał do drzwi. Mimo ze nie mogłam wstałam i pobiegłam za nim.
- Harry. - Szepnęłam łapiąc go za ręke. Ziemia sie zachwiała i sekunde po tym byłam już w objęciach loczka.
- Nie wolno ci wstawać ! - Krzykną półtonem 
- Prze...Przepraszam. Chce żebyś był teraz przy mnie. Potrzebuje cie. - Odniósł mnie na łóżko , ułożył wygodnie i okrył kocem. 
- Jestem tutaj. Cały czas. Muszę teraz załatwić kilka spraw ale nie opuszczam szpitala na krok- Ucałował mnie w czoło i wyszedł.
- To....To jest ten Harry ? - Zapytał Logan oglądając sie za loczkiem.
- Tak. Widzisz , nie jest taki zły.
- Mam inne zdanie , po tym jak zareagował na moją obecność. Boisz sie go.
- Logan ! Nie boje sie go. To mój narzyczony. Nie skrzywdzi mnie.
- Tak samo mówiłaś wtedy... Że cie nie skrzywdzi.. Nathalie martwie sie o ciebie.
- Nie musisz. Nic mi nie będzie. 
- Na prawde ? A jak sie tu znalazłaś ? 
- Na pewno nie przez niego ! Jak mozesz myśleć ze ... jesteś niemożliwy !  - Krzyknęłam.
- A co mam myśleć !? Spodziewam sie po nim wszystkiego !
- Wyjdź !! - Wrzasnęłam na całą sale.
- Proszę zachowywać sie ciszej. Są państwo w szpitalu a nie w wesołym miasteczku - Upomniała mnie pielęgniarka. 
- Natt, ale ja...
- Wyjdź. - Wstał i bez słowa opuscił sale.


* Kilka dni później. Godz. 14:20 *

Dziś wychodze ze szpitala. Harry codziennie do mnie przyjeżdżał i siedział od rana do wieczora. Logan nie odzywa sie od tamtego dnia , nie odpisuje na sms ani nie odbiera telefonów. 
Lekarz własnie przyniósł mój wypis ze szpitala wiec jestem już wolna. Hazz wzią torbe z moimi rzeczami i udalismy sie do samochodu. Przed szpitalem czekała już Pezz.
- Kochanie ! - Krzyknęła i czule mnie przytuliła. Gdy odsuwała sie ode mnie zauwazyła szew na mojej skroni. Spojrzała na mnie ze współczuciem w oczach i wsiadła do auta. Usiadłam obok kierowcy. Loczek włożył torbe do bagażnika i wsiadł do auta , ruszylismy. Po 30 minutach dojechaliśmy do domu. Harry był bardzo spięty. Ciężko oddychał i unikał kontaktu wzrokowego ze mną.
 Wysiadł , obiegł samochód i odtworzył mi drzwi , wzią torbe i chwycił mnie za ręke prowadząc do domu. Otworzył drzwi. Wszyscy siedzieli w salonie w ciszy.
- Co sie stało ? Ktoś umarł ? - Zapytałam , czując sie niezręcznie.
- Sami.. Podjąłem nieodwołalną decyzje. - Powiedział poważnie , na co wszyscy wstali i podeszli do nas. Zayn pobiegl na chwile na góre i wrócił z 4 walizkami. MOIMI WALIZKAMI.







**********    *************      ******************      ******************   **********

Hej kochani :))
Mam nadzieje ze ten rozdział wam podoba , jest dość długi.
Jak myślicice... Jaką decyzje chodzi Harremu ? 

MIŁEGO DNIA ! <3

niedziela, 10 listopada 2013

Razdział 37

Przypadek ~





- Nathalie uważaj ! - Krzyknęła przyjaciółka. Jedyne co później pamiętam to... nic.



* Oczami Perrie *

Opadła bezwładnie na ziemie . Podbiegłam do niej upadając na kolana.

- Nicole.. Nicole odezwij sie ! Prosze.. - Z moich oczu ciórkiem zaczęły wypływać łzy. Wokół nas zebralo sie mnóstwo ludzi. Spod głowy przyjaciółki zaczęła płynąć krew. Boże... 
- Prosze się odsunąć.. - Jakaś kobieta odciagnęła mnie od bezwładnego ciała Nat.
- NIE ! Ja musze przy niej być ! Obiecałam ! - Krzyczałam na całą galerie.
- Prosze mi ją dać - Powiedział jakiś meżczyzna. Kobieta która mnie odciągnęła pchnęła mnie w jego strone. Wpadłam w jego ramiona i wybuchłam spazmastycznym płaczem. On , odciągną mnie od całego "widowiska" i przytulił. 
- Już spokojnie. Moja siostra zadzwoniła po karetke , oni za chwile tu będą. 
- Harry.. Musze zadzwonić do Harrego ! - Wyszarpałam sie mężczyźnie i pobiegłam po torebke , zaczęłam szukać w niej na slepo telefonu wyrzucając kolejne rzeczy za siebie. 
- Jest ! - Wybrałam numer Harrego.. Jeden sygnał. Dwa. Trzy.. - Harry odbierz prosze.. - Odeszłam od ludzi i krążyłam nerwowo wtą i spowrotem.
- Cześć Pezz - Odpowiedział spokojnie.
- Harry ! Dlaczego nie odbierasz !? - Wrzasnęłam 
- Coś sie stało ? - Zdenerwował sie.
- Tak.. Prosze przyjedź do centrum handlowego przy EstaBraco 21 - Rozpłakałam sie.
- Perrie powiedz mi co sie stało !? - Wydarł sie na mnie.
- Nie wiem!! Nathalie stała i nagle z nikąd pojawił sie jakiś mężczyzna który wycelował broń w jej strone i strzelił.. HARRY PRZYJEDŹ TU !!! - Rozłączył sie. KURWA ! 


* Oczami Harrego *

Rzuciłem telefonem o ściane.  A moje oczy napełniły sie łzami.
- Łooo... Co tu sie stało ? - Zapytał Liam wchodząc do salonu.
- Sami.. Ona.. Hunter.. MUSIMY JECHAĆ DO CENTRUM DO PERRIE I DO NIEJ LIAM SZYBKO ! - Złapałem kluczyki i chciałem wybiec z domu ale przyjaciel mnie zatrzymał.
- Ja prowadze. Ty nie jesteś w stanie . - Zawołał chłopaków i chwile później siedzieliśmy w samochodze. 
- Nie możesz jechać szybciej ? -Zapytałem wkurzony gdy na liczniku było 120 km/h
- Stary , spokojnie. Zaraz będziemy na miejscu. - Uspokajał mnie Zayn.  Po 5 minutach z piskiem opon stanelismy pod halą. Jak poparzony wybiegłem z samochodu. Przepychając sie między ludźmi szukałem wzrokiem mojej Sami. Zobaczyłem zapłakaną Perrie którą trzymał jakiś facet. Zayn odrazu poszedł w ich strone. Zobaczyłem koło utworzone przez ludzi. Odrazu tam podbiegłem. Zatrzymałem sie gwałtownie.  W moich oczach odrazu zebrały sie łzy które wydostały sie napowierzchnie. Przedarłem sie przez pierwszy rząd "gapiów" i podbiegłem do mojej Sami. Podniosłem lekko jej głowe i ułożyłem na swoim kolanie. Łzy spływały mi po policzkach spadając na jej delikatną skóre na policzkach. Usłyszałem syrene karetki. Kilkanaście sekund później sanitariusze byli obok mnie. 
- Prosze sie odsunąć. 
- Nie ! Chce przy niej być ! To moja narzyczona , nie oddzielicie mnie od niej ! 
- Utrudnia nam pan prace. Prosze sie odsunąć albo bedziemy zmuszeni wezwać policje.
- Gówno mnie obchodzi to co pan zrobi. - Wyjąłem broń. - Albo pozwolicie mi przy niej zostać albo was zabije ! - Krzyknąłem przez płacz. Lekarze sie cofneli.
- Harry.. Spokojnie. Już wszystko dobrze. - Louis podbiegł do mnie i odciagną mnie od jej ciała. Wtulił mnie w swój tors. Siedzieliśmy tak na ziemi a ja... Ja płakałem. Płakałem jak małe dziecko. Poczułem czyjąś ręke na swoim ramieniu. Powoli uniosłem głowe.
- Wszystko będzie dobrze. - Powiedziała Perrie gładząc moje ramie kciukiem. Kucnęła obok nas. Była cała rozmazana i roztrzęsiona jednak starała sie zachować spokój. Zobaczyłem jak wynoszą moją sami z centrum. Odrazu wstałem na równe nogi i pobiegłem za nimi.
- Moge z wami jechać ? - Ma pan broń , nie zabierzemy pana ze sobą.
- Oddam broń , prosze pozwólcie mi jechac.
- Dobrze. Ale prosze natychmiast oddać broń. - Przyjaciele przybiegli za mną.
Tak wyglądał Harry , gdy gadał z Zaynem.
- Masz. Napisze wam sms w jakim szpitalu leży Sami. - Wetknąłem dwie bronie na siłe Louisowi do rąk i wsiadłem do karetki.  


* 10 minut później. Szpital * 

Zabrali ją gdzieś. Nie wiem gdzie. Wszyscy tu biegają , coś załatwiają. NIKT MI NIE CHCE NIC POWIEDZIEĆ !  Spojrzałem na swoje ręce. Całe w krwi. Koszula tak samo. Wyglądam jakbym ją zamordowałm. Postanowiłem zadzwonić do Zayna.

- Cześć stary. Zrobicie coś dla mnie ?
- Zależy co.
- Pojedźcie do Huntera , znajdźcie tego faceta który to zrobił i zabijcie go z zimną krwią. 






ZAPRASZAM WAS NA MOJEGO DRUGIEGO BLOGAhttp://niall-fanfiction-horan.blogspot.com/

Znajduje sie na nim prolog oraz rozdział 1 .
Mam nadzieje że tamten blog będzie sie cieszył taką popularnością jak ten i że
również wam sie spodoba :)

niedziela, 3 listopada 2013

Część 36

Przypadek ~

- Coś się stalo ? Płakałaś ? - Powiedział Niepewnie.
- Przyjedź do mnie jak najszybciej , prosze - W moich oczach pojawiły się łzy.
- Dobrze , już jade. Będe dosłownie za chwile - Rozłączył sie. Z bezsilności opadłam na kolana po czym oparłam się plecami o ściane . Zaczęłam przeglądać stare zdjęcia. Moje i Harrego. Byłam wtedy taka szczęśliwa , wierzyłam że będzie już tak zawsze , że weźmiemy ślub i wyjdziemy.. Z moich oczu popłynęły strózki łez.
* Oczami Harrego * 
Niall odłożył telefon i oparł się o ściane przeczesując ręką włosy.
- Stary wszystko ok ? - Zapytałem od niechcenia siadajac na kanapie. Odkąd Sami odeszła nie miałem ochoty na nic. Normalny chłopak jeździłby do niej i prosił i 1478 szanse , ale ja wiem że to tylko podgorszyłoby tylko moją sytuacje. Wiem że ona mnie kocha , bardzo kocha i nie potrafi beze mnie żyć. Tylko musze dać jej troche czasu. 
- Dzwoniła Nicole , była cała roztrzęsiona , prosiła żebym przyjechał jak najszybciej - Złapałem kluczyki leżące na ławie przed kanapą
- Jedziemy !
- Hazz , nie jestem pewien czy Sami będzie zadowolona że pojechałeś ze mną.
- Nie za bardzo mnie to interesuje , jest MOJĄ kobietą i to JA powinienem dbać o nią , o jej szczęście i jej bezpieczeństwo ! To że między nami sie nie układa nie znaczy że jestem "zwolniony z tych obowiązków" !- Wydarłem sie na przyjaciela.
- Dobra , spokojnie. Chodźmy już ! - Niall przeją kluczyki i chwile po tym bylismy już w drodze. Nie pozwolił on mi jednak prowadzic bo stwierdził ze " jestem zbyt zdenerwowany".  Po 15 minutach naprawdę szybkiej jazdy dojechaliśmy pod dom Sami . Wysiadłem z samochodu podbiegłem pod drzwi , poczekałem na Nialla i razem weszliśmy do salonu.
- Sami ! Sam !! - Krzyknąłem lecz nikt sie nie odezwał. Podszedłem pod schody i zobaczyłem jak Sami po nich zbiega.
- Harry ! - Krzyknęła skacząc z ostatnich dwóch schodków. Wpadła wprost w moje ramiona , oplotła mnie nogami w pasie i wtuliła sie we mnie jak nigdy dotąd. Rękami złapałem ja za uda , tak by podtrzymywać ją na jednej wysokosci . Ułożyłem wygodnie podbródek w zagłębieniu między jej ramieniem a szyją. Zaciągnąłem sie zapachem jej włosów.. Było tak jak kiedyś. Wreszcie poczułem że może być dobrze. Obkręciłem się z nią wokół własnej osi i postawiłem na ziemi , ona jednak nie odeszła. Cały czas była wtulona we mnie. Objąłem ją jedną ręką i spojrzałem na przyjaciela.
- Sami.. Co sie stało ?  - Zapytałem nie wypuszczając jej z ramion
- Hunter.. On... Porwał moją mame i siostre- Z jej oczu pociekly łzy. 
- Kochanie , Bedzie dobrze obiecuje. - Wtuliłem ją w siebie najmocniej jak umiałem.  - Niall , przeszukaj dom a  ja zabiore sami do nas - Chwyciłem narzyczeoną za ręke i zaprowadziłem do auta. Wziąłem od niej kluczyki i pojechaliśmy do Villi Perrie. 
- Nathalie !! - krzyknęła Pezz rzucając sie na szyje Natt.
- Cześć Pezz - Mruknęła cicho i weszła do środka.
- Ej , co jej sie stało ? 
- Hunter uprowadził jej rodzine..
- Oh.. Może. Może zabiore ją na zakupy ? Co ty na to ?
- Dobrze. Gdyby coś sie działo dzwoń. 
* Oczami Nathalie * 
- Chodź mała , zabieram cie na zakupy - Do salonu wpadła Pezz ciągnąc mnie za ręke w strone samochodu który stał na podjeździe.
- Perrie , prosze cie .. Nie poprawisz mi humoru zakupami , po za tym nie mam pieniędzy.
- Przestań ! Ja zapłace. 
- Ale ja nie mam z czego ci oddać ! - Wsiadyśmy do samochodu Pezz.

- Potraktuj to jako jeden z prezentów na urodziny. 
- Jeden z... ? - Spojrzałam na nią unosząc brew ku górze.
- Tak - Póściła mi oczko i zajęła sie prowadzeniem. Po 20 minutach dotarłyśmy pod budynek jednogo z większych centrów Handlowych , weszłyśmy przez główne wejście i wielkim korytarzem szłysmy przed siebie mijając wiele , naprawde wiele sklepów.
- Oh.. Patrz jakie ciacho.. - Powiedziała Pezz przyglądając sie jakiemuś chłopakowi. Nie zwracałam specjalnej uwagi na "obiekty westchnień" przyjaciółki bo było ich zbyt wiele.
- Tak tak. Piękny.. - Wymamrotałam od niechcenia nawet na niego nie patrząc.
- No ale spójrz. - Przekręciła mi siła  głowe w strone tego chłopaka. Cholera. Wydawał mi się bardzo znajomy.. Widziałam go juz kiedys ?
- Nathalie ! - Logan biegł w moją strone omijając przechodniów. Kurwa ! Wiedziałam ze skądś go znam. Jeszcze jego mi tu brakowało.
- Ty znasz to ciacho !? - Szepnęła Pezz
- Można tak powiedzieć - Mruknęłam niezowolona. Logan czule mnie przytulił na powitanie.

- Natt , może przedstawisz mnie swojemu koledze..? - Powiedziała uwodzicielskim tonem.
- Logan , to jest moja przyjaciółka Perrie . Perrie to jest mój dobry kolega Logan. - Podali sobie dłonie.
- Natt , jeśli chodzi o gale.. Przyjade po ciebie o 19. O 20 musimy być już czerwonym dywanie.
- Logan ja nie..
- Nie może się już doczekać ! - Wtrąciła sie Pezz gdy chcialam powiedzieć że nie moge jechać. Spojrzałam na nią wzrokiem mordercy. Brunet uśmiechną sie szeroko , pożeganł sie z nami i wyszedł z centrum.
- Perrie ! Zwariowałaś !? - Wydarłam sie na przyjaciółke.
- Nie mówiłaś ze idziesz na gale z Loganem ! 
- Bo nie ide !
- Idziesz ! Nie możesz przegapić takiej okazji !
- Wiesz co Harry mi zrobi jak sie o tym dowie!? Gdybyś zapomniała to my jesteśmy ZARĘCZENI ! - Zdenerwowana odwróciłam sie plecami do przyjaciółki . 
- Nathalie uważaj ! - Krzyknęła przyjaciółka. Jedyna co później pamietam to.. nic.