niedziela, 10 listopada 2013

Razdział 37

Przypadek ~





- Nathalie uważaj ! - Krzyknęła przyjaciółka. Jedyne co później pamiętam to... nic.



* Oczami Perrie *

Opadła bezwładnie na ziemie . Podbiegłam do niej upadając na kolana.

- Nicole.. Nicole odezwij sie ! Prosze.. - Z moich oczu ciórkiem zaczęły wypływać łzy. Wokół nas zebralo sie mnóstwo ludzi. Spod głowy przyjaciółki zaczęła płynąć krew. Boże... 
- Prosze się odsunąć.. - Jakaś kobieta odciagnęła mnie od bezwładnego ciała Nat.
- NIE ! Ja musze przy niej być ! Obiecałam ! - Krzyczałam na całą galerie.
- Prosze mi ją dać - Powiedział jakiś meżczyzna. Kobieta która mnie odciągnęła pchnęła mnie w jego strone. Wpadłam w jego ramiona i wybuchłam spazmastycznym płaczem. On , odciągną mnie od całego "widowiska" i przytulił. 
- Już spokojnie. Moja siostra zadzwoniła po karetke , oni za chwile tu będą. 
- Harry.. Musze zadzwonić do Harrego ! - Wyszarpałam sie mężczyźnie i pobiegłam po torebke , zaczęłam szukać w niej na slepo telefonu wyrzucając kolejne rzeczy za siebie. 
- Jest ! - Wybrałam numer Harrego.. Jeden sygnał. Dwa. Trzy.. - Harry odbierz prosze.. - Odeszłam od ludzi i krążyłam nerwowo wtą i spowrotem.
- Cześć Pezz - Odpowiedział spokojnie.
- Harry ! Dlaczego nie odbierasz !? - Wrzasnęłam 
- Coś sie stało ? - Zdenerwował sie.
- Tak.. Prosze przyjedź do centrum handlowego przy EstaBraco 21 - Rozpłakałam sie.
- Perrie powiedz mi co sie stało !? - Wydarł sie na mnie.
- Nie wiem!! Nathalie stała i nagle z nikąd pojawił sie jakiś mężczyzna który wycelował broń w jej strone i strzelił.. HARRY PRZYJEDŹ TU !!! - Rozłączył sie. KURWA ! 


* Oczami Harrego *

Rzuciłem telefonem o ściane.  A moje oczy napełniły sie łzami.
- Łooo... Co tu sie stało ? - Zapytał Liam wchodząc do salonu.
- Sami.. Ona.. Hunter.. MUSIMY JECHAĆ DO CENTRUM DO PERRIE I DO NIEJ LIAM SZYBKO ! - Złapałem kluczyki i chciałem wybiec z domu ale przyjaciel mnie zatrzymał.
- Ja prowadze. Ty nie jesteś w stanie . - Zawołał chłopaków i chwile później siedzieliśmy w samochodze. 
- Nie możesz jechać szybciej ? -Zapytałem wkurzony gdy na liczniku było 120 km/h
- Stary , spokojnie. Zaraz będziemy na miejscu. - Uspokajał mnie Zayn.  Po 5 minutach z piskiem opon stanelismy pod halą. Jak poparzony wybiegłem z samochodu. Przepychając sie między ludźmi szukałem wzrokiem mojej Sami. Zobaczyłem zapłakaną Perrie którą trzymał jakiś facet. Zayn odrazu poszedł w ich strone. Zobaczyłem koło utworzone przez ludzi. Odrazu tam podbiegłem. Zatrzymałem sie gwałtownie.  W moich oczach odrazu zebrały sie łzy które wydostały sie napowierzchnie. Przedarłem sie przez pierwszy rząd "gapiów" i podbiegłem do mojej Sami. Podniosłem lekko jej głowe i ułożyłem na swoim kolanie. Łzy spływały mi po policzkach spadając na jej delikatną skóre na policzkach. Usłyszałem syrene karetki. Kilkanaście sekund później sanitariusze byli obok mnie. 
- Prosze sie odsunąć. 
- Nie ! Chce przy niej być ! To moja narzyczona , nie oddzielicie mnie od niej ! 
- Utrudnia nam pan prace. Prosze sie odsunąć albo bedziemy zmuszeni wezwać policje.
- Gówno mnie obchodzi to co pan zrobi. - Wyjąłem broń. - Albo pozwolicie mi przy niej zostać albo was zabije ! - Krzyknąłem przez płacz. Lekarze sie cofneli.
- Harry.. Spokojnie. Już wszystko dobrze. - Louis podbiegł do mnie i odciagną mnie od jej ciała. Wtulił mnie w swój tors. Siedzieliśmy tak na ziemi a ja... Ja płakałem. Płakałem jak małe dziecko. Poczułem czyjąś ręke na swoim ramieniu. Powoli uniosłem głowe.
- Wszystko będzie dobrze. - Powiedziała Perrie gładząc moje ramie kciukiem. Kucnęła obok nas. Była cała rozmazana i roztrzęsiona jednak starała sie zachować spokój. Zobaczyłem jak wynoszą moją sami z centrum. Odrazu wstałem na równe nogi i pobiegłem za nimi.
- Moge z wami jechać ? - Ma pan broń , nie zabierzemy pana ze sobą.
- Oddam broń , prosze pozwólcie mi jechac.
- Dobrze. Ale prosze natychmiast oddać broń. - Przyjaciele przybiegli za mną.
Tak wyglądał Harry , gdy gadał z Zaynem.
- Masz. Napisze wam sms w jakim szpitalu leży Sami. - Wetknąłem dwie bronie na siłe Louisowi do rąk i wsiadłem do karetki.  


* 10 minut później. Szpital * 

Zabrali ją gdzieś. Nie wiem gdzie. Wszyscy tu biegają , coś załatwiają. NIKT MI NIE CHCE NIC POWIEDZIEĆ !  Spojrzałem na swoje ręce. Całe w krwi. Koszula tak samo. Wyglądam jakbym ją zamordowałm. Postanowiłem zadzwonić do Zayna.

- Cześć stary. Zrobicie coś dla mnie ?
- Zależy co.
- Pojedźcie do Huntera , znajdźcie tego faceta który to zrobił i zabijcie go z zimną krwią. 






ZAPRASZAM WAS NA MOJEGO DRUGIEGO BLOGAhttp://niall-fanfiction-horan.blogspot.com/

Znajduje sie na nim prolog oraz rozdział 1 .
Mam nadzieje że tamten blog będzie sie cieszył taką popularnością jak ten i że
również wam sie spodoba :)

22 komentarze:

  1. Genialny rozdział *___* Mega,mega,mega,mega. Błaaaaagam o next ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. boskie *o* oby naszej Nat nic się poważnego nie stało... ;((

    OdpowiedzUsuń
  3. Żeby przeżyła :(

    OdpowiedzUsuń
  4. jeej, pisz dalej ! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. jeju... boskie! popłakałam się!! ;(

    OdpowiedzUsuń
  6. awwww <3 świetne <33 next <#

    OdpowiedzUsuń
  7. Po płakałam się :( Genialny rozdział i blog <333 Next

    OdpowiedzUsuń
  8. prosz dawaj dalej to jest ... po prostu brak mi słów :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Dalej Ola czekamy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Plizzz szybko następna część szybkooo proszeee

    OdpowiedzUsuń
  11. Super blog szybko dawaj następną część :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ty to masz dziewczyno talent. Pisz dalej nie przestawaj :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny rozdział a blog też super! czekam na kolejny rozdział na tym i na tym drugim blogu! Kocham :***

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham *-* Zapraszam do siebie http://harrystyles-another.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  15. *.* Genialny. Już nie mogę doczekać się następnego.! :******

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudowne ♥ Łza zakręciła mi się w oku seryjnie ;c

    OdpowiedzUsuń