piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 42

Stanęłam przed drzwiami i zadzwoniłam po taksówke.
- Nicole ? - Usłyszałam głos blondyna za sobą. Zignorowałam go. - Prosze pogadaj ze mną. - Podszedł bliżej
- Nie mamy o czym. Wracaj do swojego bogatego życia , ćpania , ruchania i niebezpiecznych akcjii. Wracaj do swojego świata. 
- Jestem w moim świecie , jestem PRZY moim świecie - Pociągną mnie za ręke abym podeszła bliżej , spojrzałam w jego niebieskie tęczówki , były takie hipnotyzujące takie... Moje myśli przerwał jego pocałunek .  Namiętny ale bardzo czuły. Złapał mnie w talii i przyciągną bliżej. Jedną ręke położyłam na jego ramieniu a drugą na przedramieniu.  Pocałunek trwał dość długo , oderwał nas od siebie klakson taksówki.
- Uważaj na siebie. - Cmokną mnie w czoło i zapakował walizke do bagażnika.
- Zadzwonie jak wyląduje.
***
Zdenerwowana wbiegłam do domu. Ktoś leżał na kanapie a obok niego siedziała Perrie. Zayn ? Niee. Nie możliwe. Niepewnie podeszłam do kanapy. Do moich oczu cisnęly się łzy które chwile później wypłynęły jak z kranu. Kolana zrobiły sie jak z waty i zakręciło mi sie w głowie.
- Nicole on... - Zamknęłam oczy starając się stracić na chwile słuch i nie słyszeć tego co Pezz chce mi powiedzieć. Gdy już miała dokończyć zadzwonił telefon
- Hej słoneczko - Usłyszałam głos Nialla. Ogarnełam sie na szybko 
- Heej. 
- Jak sie czujesz ? Wylądowałaś już ?
- Tak , ale nie moge teraz rozmawiać. Zadzwonie później.- Rozłączyłam sie i opadłam na kolana. - Czy on... Czy on nie żyje ?
- Odchodzi.- Pogłaskała mnie po ramieniu i pomogła mi wstać. Spojrzałam na jego czerwono-czarne blizny i spaloną skóre. Z oczu znów popłynęły mi łzy. Podeszłam do niego. Cały był poparzony. Przęłknęłam głośno śline . Jego prawa dłoń wyglądała najlepiej , byla najmniej poparzona , tak samo jak twarz. Spojrzał na mnie , podniósł ręke i chwycił lekko moją , po chwili jednak póścił ją. Nie miał siły , umierał. Moje policzki zalały sie łzami , a obraz zrobił sie rozmazany przez nadmiar wody w oczach. Kucnęłam przy nim i złapałam go za ręke. Wzią ją i resztkami sił położył na swoim sercu , był gorący a jego spalona skóra kleiła sie z moją ręką.
- K..Kocham Ciee - Jego oczy się zamknęły a klatka piersiowa przestała się ruszać.
- NIE !!! HARRY NIEE BŁAGAM !!!! - Potrząsałam jego ręką jak szalona
- Sami.. On już.. Chodź - Liam wzią mnie w objęcia i chciał odciągnąć lecz cały czas trzymałam ręke Harrego .Wyrwałam sie brunetowi i wtuliłam sie w loczka
- Harry kocham cie błagam wróć ! Przepraszam za to wszystko , za zerwanie zaręczyn , za wyżycie sie na tobie , na to że pozwoliłam żebyś tam jechał.. KOCHAM CIE ! - Wykrzyczałam prosto w twarz. Nic. Głucha cisza zapanowała w salonie , słychac było tylko cięzkie oddychanie i płacz.  
- Chodź już - Liam podniósł mnie siłą i wyniósł przed dom , widziałam tylko jak Louis zakrywa ciało Harrego białym prześcieradłem. Wyrywałam sie , biłam go , kopałam a nawet gryzłam. Gdy znaleźliśmy sie już w salonie postawił mnie na ziemi i przytulił . Przytulił mnie jak nigdy dotąd. Milczał. 
- Liam to moja wina !  Przezemnie on nie żyje.  Mogłam sama sie tym zająć.
- Wtedy ty byś zginęła.
- Wolałabym zginąć za niego. On zasługiwał na życie.. Był dobrym człowiekiem. - Wpadłam w histerie , nie mogłam złapac oddechu , zaczęłam sie dusić.
***
Dziś dzień pogrzebu Harrego. Odwołałam spotkanie z Zackiem , nie dzwonie do Nialla , rodziny , nie wychodze z pokoju. Leże na łóżku wokół rzeczy loczka. 
Perfumach , ubraniach , broniach , zdjęciach.
Płakałam godzinami nie jedząc i nie pijąc. Przez 4 dni leżałam w jego rzeczach , czując jego zapach , oglądając filmiki , zdjecia.. Znów płacz. Jego zapach unosił sie w całym pomieszczeniu stopniowo się z niego ulatniając , leżąc w jego bluzie pośród tych wszystich rzeczy czułam jakby był obok. Leżał i wpatrywał sie w moje oczy.
 Jestem sama , odtrąciłam wszystkich. Chcieli mi pomóc kiedy ja chciałam zostać sama. 
- Sami.. 
- Mówiłam ci że masz tak na mnie nie mówić !! Tylko on mógł !- Wrzasnęłam na Nialla stojącego w progu. 
- Przepraszam. Perrie mówi zebyś przyszła na dół , czas sie ubierać. - Zwlekłam się z łóżka i stanęłam przed blondynem. - Wyglądasz pięknie.
- Daruj sb co. ? - Minęłam go i zeszłam na dół.
- Łoo kochana jak ty wyglądasz !? - Wrzasnęła Pezz kiedy odwróciła się do mnie. Potargane włosy nie czesane kilka dni , stare podarte (za duże) na mnie spodnie Harrego i jego już znoszona , przesiąknięta jego zapachem bluza. 
- Normalnie. - Powiedziałam od niechcenia i położyłam sie na kanapie , tak jak wtedy Harry na niej leżał. 
- O nie ! Wstawaj , trzeba cię doprowadzić do ładu. Harry nie chciałby..
- Nie wiesz czego chciałby Harry ! NIKT Z WAS TEGO NIE WIE ! - Poderwałam sie do pozycji siedzącej i krzyknęłam na cały dom. Nikt sie nie odezwał , Perrie odeszła do mnie wymijając chłopaków i wtuliła sie we mnie.  Nie płakałam już , nie miałam siły. Odsunęłam sie od niej i usiadłam na krzesełku przy blacie kuchennym , na którym stało nmóstwo kosmetyków.
- Miejmy już to za sobą 
- Będzie dobrze. - Promienny uśmiech Pezz rozświetlił cały pokój. Zabrała sie za malowanie , czesanie itp po ok 40 minutach makijarz i włosy były gotowe , mimo że mówiłam jej aby mnie nie malowała bo będe płakać , postawiła na swoim. Przyniosła mi czarną sukienke w którą byłam zmuszona się ubrać o 9 wszyscy byli gotowi. 

- Pogrzeb jest na 9:30 więc musimy już wyjeżdżać. - Zayn chwycił mnie w talii i zaprowadził do auta. Było zimno , bardzo zimno i padał deszcz , mogłabym przysiądz że jeszcze godzine temu było gorąco i słonecznie . Czułam go.. Czułam jego obecność.. Stałam przy jego samochodze. Poczułam chłodny powiew który.. To był nie.. Rozejrzałam sie nerwowo w poszukiwaniu jakiegokolwiek znaku.
 - Coś sie stało ? - Zapytal Liam otwierając mi drzwi. 
- Ja poprowadze. - Przeszłam na drugą strone auta czekając na kluczyki
- Natt ja nie jestem pewien..
- Liam.. Mam doła , nie jestem naćpana czy coś.. Zaufaj mi. - Bez słowa wsiadł do auta rzucając mi kluczyki. Siadłam na miejscu gdzie kiedyś siedział Harry, chwyciłam za kierownice i zaciągnęłam sie tym zapachem.
- Natt.. jedziemy - Liam szturchną mnie lekko. Wzięłam głeboki wdech i ruszyliśmy. Wjechaliśmy na prawie pustą dwupasmówke. Przyśpieszyłam.
- Natt zwolnij , nie śpieszy nam sie. 
- Jedź szybciej - Te słowa przemknęły przez moją głowe dosłownie w ułamku sekundy.. Harry?  Rozejrzałam sie po samochodze a później po drodze.
- Nie bój sie , przyśpiesz - Znów ten głos. Bez zastanowienia mocniej nacisnęłam pedał gazu.
- Natt... Zwolnij prosze .. Będzie dobrze  , ja poprowadze tylko zwolnij !  - Liam panikował jak małe dziecko ale ja go nie słyszałam , widziałam że coś mówi ale jego słowa nie docierały do mnie. 




KOCHANI !

Czy coś jest nie tak ? Nie podoba wam sie blog ? Opowiadanie ? Od pewnego czasu BARDZO spadła ilość wejść na bloga jak i komentarzy , kiedyś było po  30 a nawet więcej kom a dziś max 19. Jesli coś wam sie nie podoba to NAPISZCIE !



Ja wiem , że ja rzadko dodaje rozdziały ale jak wena mnie opuści to potrafi nie byc jej dwa tygodnie! Teraz okres świąteczny , wolne itp :) więc pisze więcej. Mam nadzieje ze statystyki bloga sie poprawią :(

sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 41



* Wizja w głowie Harrego *

- Darcy chodź do mnie szybko , mam coś dla ciebie - krzyknąłem z przedpokoju a chwile później moja córeczka stala przedemną uśmiechnięta.
- Co to takiego tatusiu? - Z niecierpliwości podskakiwała jak mała piłeczka.
- Wraz z tatą , mamy dla ciebie prezent. - Natt stanęła za mną , łapiąc mnie za ręke i opierając sie o mój bark.
- Jaki !? Jaki !? - Zagwizdałem a do domu wbiegł mały piesek rasy lablador
- Wszystkiego najlepszego księżniczko - Kucnąłem a Darcy wtuliła sie we mnie.
- Podoba ci sie ? - Zapytała Natt również kucając.
- Jasne mamusiu ! Jest taki śliczny i fajny ! Dziękuje . Jesteście najlepszymi rodzicami na świecie ! - Wstaliśmy , objąłem Natt w talii i patrzyliśmy jak nasza córeczka wybiega za psem na ogród.
- Kocham cie Pani Styles. - Obróciłem ją przodem do siebie.
- A Ja kocham Pana , Panie Styles- Zaśmiałem sie i złączyłem nasze usta w pocałunku.

* Koniec Wizji * 

Ta wizja zraniła mnie bardziej niż cokolowiek na świecie. Zamieniałem sie w Huntera. Zabiłem tylu ludzi a może oni.. Może oni mieli dzieci ? Takie małe.. A ja.. STYLES ! Ogarnij sie! Nie to jest teraz twoim problemem !
- Ocale cie. Ale jeśli piśniesz komuś chociaż jedno małe słówko o tym co sie tu stało zabije ciebie i twoją rodzine ! - Mężczyzna nie zdązył nic powiedzieć , pobiegłem do schodów i po nich zeszłem na piętro -1 rozejrzałem sie. Pusto.
- Nicole !! - krzyknąłem licząc na czyjąś odpowiedź , ale jedyne co zastałem to głucha cisza.

* Oczami Nathalie *

- Przynieś mi sałate ! - Krzyknęłam do Nialla
- Sama ja sobie weź - Pokazał mi język i z drugiego końca kuchni rzucił mi sałate.
- Dziekuje. - Zaśmialiśmy sie.
- Jak myślisz.. Co sie teraz dzieje w Hiszpanii ? - Zapytałam a mój głos stał sie bardzo poważny.
- Nie wiem. Harry pewnie siedzi w gabinecie planując jakąś akcje która narazi go na śmierć , Zayn i Perrie są na mieście albo bzykają sie na piętrze , Liam i Danielle zapewne są u jej mamy , wylecieli w tym samym czasie co ja a Louis i Eleanor hm.. Nie wiem.
- A ty ? - Spojrzałam na niego.
- A ja stoje własnie w kuchni z najpiękniejszą dziewczyną jaka tylko stąpa po tej ziemi - Mówiąc to podchodził do mnie a na końcu zdania , złączył nasze usta w pocałunku.
Niall był inny. Nie był taki jak wszyscy chłopcy których do tej pory spotkałam. Mimo że był rozpieszczonym gówniarzem , wiedział czego pragnie dziewczyna. Cisze przerwał telefon. Podeszłam do stolika przed kanapą nie patrząc kto dzwoni odebrałam.
- Nathalie !! Musis zwracać teraz !! - Głos Perrie drżał kiedy wykrzyczała "to" do słuchawki.
- Co.. Uspokój sie nie rozumiem cie. - Wzięła głęboki wdech
- Harry pojechał sam do Huntera po twoją mame i siostre. Nie pozwolił nikomu ze sobą jechać. Ja.. ja nie wiem co robić.  
- Perrie.. Oddychaj powoli.. Jest ktoś z tobą w domu ? 
- Wszyscy jesteśmy. Prosze przyjedź. - Rozpłakała sie. W mojej głowie pojawiało sie tysiące sytuacji. Najbardziej dotknęła mnie ta gdzie stałam nad grobem Harrego. Po moim policzku spłynęła pojdyńcza łza.
- Perrie ale ja.. Samolotem będe dopiero jutro albo za dwa dni. - Otrząsnęłam sie.
- Odrzutowiec mojego taty już do ciebie leci. Prosze..  - Rozłączyła sie. Odsunęłam telefon od ucha i usiadłam na kanapie. 
- Co sie stało ? Nathalie jesteś.. Cała blada.
- Harry.. On.. Ja musze lecieć.. - Próbowałam poskładać pojedyńcze słowa w zdanie , ale nie wychodziło mi to najlepiej. Wstałam gwłatownie z miejsca i podbiegłam do walizki , wyrzuciłam z niej wszystkie rzeczy i spakowałam tylko te najpotrzebniejsze. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Pezz.
- Za ile samolot będzie na lotnisku ?
- N-Nie wiem. Zapytaj o PP Edwards 06 . - Rozłączyłam sie i chwyciłam walizke, poczułam silny uscisk na ramieniu
- Co ty robisz ?
- Nie widać ? Lece do Hiszpanii.
- Do niego !? Po tym co ci zrobił!? - Spojrzałam na niego z wściekłością , ale nic nie powiedziałam.
- To nie twoja sprawa !
- Wyrzucił cie z domu. Wysłał do Polski samą. Bił cie. Poniżał. A TY DO NIEGO JEDZIESZ !? - Wzięłam głęboki wdech.
- TO NIE TWÓJ ZASRANY INTERES Z KIM I CO ROBIE ! NIE JESTEM TWOJĄ ANI NICZYJĄ WŁASNOŚCIĄ WIĘC Z ŁASKI SWOJEJ ZABIERAJ TE ŁAPY I DAJ MI JECHAĆ DO HARREGO ! 
- Rób co chcesz.. Wiedziałem że będziesz jego kolejną dziwką..
- Jesteś taki sam jak on - Wyszarpałam sie z jego uścisku i wyszłam trzaskając drzwiami.

wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 40



Zadowolony Niall siedział rozwalony na kanapie z uśmiechem na twarzy trzymając komórkę przy uchu. Opusciłam telefon i stałam jak słup nie wiedząc co zrobić. Wstał odkładajac urzadzenie na stolik przed kanapą i podszedł wtulając sie we mnie najczulej jak umiał. Odwzajemniłam uścisk czując sie w jego ramionach zaskakująco bezpiecznie.
- Skąd.. Jak ty tu.. Jak to możliwe ?
- Skarbie , jestem Niall.. Niall Horan , bogaty i rozpiszczony dzieciak - Zaśmiał sie.
- A co to ma do tego ?
- Mój ojciec ma 2 odrzutowce. Wskoczyłem w jeden i byłem tu ponad godzine temu. Zdążyłem robić zakupy i pościelić łóżka.
- Łóżka ? 
- Jeśli chcesz , moge spać w hotelu. - Odsuną sie.
- Przestań - Szturchnęłam go. - Jasne że możesz zostać. Harry.. Wie ?
- Zabiłby mnie gdyby sie dowiedział. Zakazał nam jakiegokolwiek kontaktu z tobą , więc nie zdziwie sie jeśli nikt nie zadzwoni czy napisze.
- Nienawidze go. - Poszłam na kanape i opadłam na nią padając plackiem.
- To nie jego wina.
- Bronisz go ? - Uniosłam głowe.
- W żadnym wypadku , ja postąpiłbym tak samo.- Po jego słowach zerwałam sie na równe nogi , podeszłam do niego szybkim krokiem i z ogromną siłą pchnęłam na drzwi wejściowe. Podeszłam bliżej i złapałam go za koszulke.
- Hunter ma moją matke i siostre rozumiesz !? A Harry odesłał mnie do Polski mając najwyraźniej w dupie to co stanie sie ze mną i moimi bliskimi !! - Pchnęłam go mocniej na drzwi.
- On sie tym zajmnie. 
- Nie chce jego cholernej pomocy ! Sama moge sobie dać rade !
- Wiesz co , zabieraj te pieniądze i wynoś sie ! Jesteś taki sam jak on !! - Wyjęłam z torebki koperte z pieniędzmi i kluczykami do auta i wcisnęłam mu ją siłą w ręce. - Klucze do domu oddam ci jak zarobie na coś własnego. - Odwróciłam sie i usiadłam na kanapie chowając twarz w dłoniach. Moje oczy wypełniły sie łzami a ręce zaczęły być wilgotne gdy te kapały. Nie usłyszałam jednak trzaśnięcia drzwi a kroki zbliżające sie do mnie , ktoś usiadł obok mnie,  Nie kto inny niż Niall. Poczułam jak jego ręka wsuwa sie pod moje kolana a druga obejmuje plecy , chwile po tym siedziałam wtulona na kolanach Horana. Oparłam głowe o jego ramie a on lekko musną wargami mój policzek. W mojej głowie pojawiały sie coraz to nowe myśli  i obrazy róznych sytuacji. 
- Przepraszam. - Usiosłam głowe i spojrzałam w jego niebieskie oczy. Było w nich tyle uczucia , troski.. Zbliżył sie aby złączyc nasze usta w pocalunku gdy zadzwonił mój telefon. Zawachał sie o odsuną. Sięgnęłam do torebki i wyjęłam telefon. Harry.
- Czego chcesz ? - Niechętnie odebrałam telefon.
- Sprawdzić czy bezpiecznie doleciałaś.
- Nie powinno cie to obchodzić. Wysłałeś mnie do Polski zostawiając samą sobie , więc nie interesuj sie mną więcej.
- Kocham cie . - Powiedział jakby nie słyszał co przed chwilą mówiłam.
- A ja nie wiem czy kocham ciebie. - Rozłączyl sie bez słowa.

* Oczami Harrego * 

Cisnąłem telefonem o ziemie krzycząc tak głośno jak tylko sie dało. Chwyciłem jej zdjęcie które stało na szafce i rzuciłem nim o ściane powodując odpadnięcie tynku , uderzyłem pięścią w ściane i opadłem ze łzami w oczach na kolana. Począgałem sie i usiadłem obok podrapanego od szła zdjęcia Natt przycisnąłem je do serca
- Tak bardzo cie kocham. - Złożyłem zdjęcie i wsadziłem do kieszeni. Otworzyłem szuflade i wyjąłem wszystkie bronie jakie sie w niej znajdowały obładowywując sie nimi od stóp do głów , szybkim i stanowczym krokiem wyszedłem z pokoju i zbiegłem na dół.
- Wohow.. Styles wyglądasz... Niecodziennie. Wybierasz sie gdzieś ? - Liam przemierzał mnie wzrokiem oczemując przeczącej odpowiedzi.
- Owszem. 
- Jedziemy z tobą - Wtrącił sie Zayn.
- NIE ! To nie wasza sprawa.
- Nathalie jest dla nas jak rodzina. - Perrie oparła sie o Zayna trzymając w ręku broń.
- Nie moge narazić was na śmierć ! Straciłem już najważniejsza osobe w moim życiu i nie zamierzam tracić kolejnych. 
- Nie stracisz do cholery Harry! Jeździmy na akcje od 3 lat a ty teraz boisz sie o nasze życie ? A gdy wysadzaliśmy fabryke ? Gdy walczyliśmy z D. ? Wtedy sie nie przejmowałeś.
- Zamknij sie ! - Ruszyłem w kierunku Mulata jednak szybko stanąłem w miejscu. - Zawsze sie tym przejmowałeś. Myślisz że kazda akcja w której jedno z nas mogłos tracić zycie była fajna? Nie ! Robiłem to bo musiałem , bo to był mój obowiazek , a uratowanie rodziny Nathalie to tylko i wyłącznie MOJA sprawa. A teraz wybaczcie musze iść.
- Pójdziesz z nami albo wcale - Silna dłoń Malika zacisnęła sie na moim barku.
- Cholera Zayn ! Musisz być taki uparty ? Nie wybaczyłbym sobie jeśli któremuś z was coś by sę stało. Znasz Huntera , on nie zawacha sie zabić.
- Dlatego narażasz swoje życie ?
- Narażam je nie dla siebie , tylko dla niej.
- Ona ma cie  w dupie ! - Po tych słowach Pezz wymierzyla soczystego "liścia" w twarz Zayna.
- Nie waż sie tak mówić! - Krzyknęła a ja wykorzystałem moment i wybiegłem wsiadając do auta i odjeżdżając z piskiem opon. Zacisnąłem ręce na kierowncy. Co teraz ? Zabić go ? Zastraszyc ? Porwać ? Przemierzałem puste ulice i po 15 minutach szybkiej jazdy stanąłem pod rezydencją Huntera. Podjechałem pod brame wejściową.
- Styles. - Powiedziałem do małego głośniczka i brama automatycznie się otworzyła. Wjechałem niepewnie i powoli studiując każdy centymetr tej posiadłości. Wyjąłem broń i poołozylem ją pod siedzeniem zostawiając sobie tylko postolet z pełnym magazynkiem. 
- Witam , zaprowa.. 
- Dziękuje , trafie sam. - Przerwałem lokajowi i udałem sie w strone schodów. 

***

Stałem pod drzwiami do gabinetu Huntera już dobre 10 minut zasanawiając sie co mu powiem , co zrobie. Coś w głowie kazało mi uciekać i lecieć jak najszybciej do Natt , ale nie mogłem zostawic jej rodziny. Kochałem ją nad życie.  Wciągnąłem powietrze nosem i otworzyłem z impetem drzwi. 
- Harry.. Wiedziałem ze przyjdziesz. - Powiedział siedząc tyłem do wejścia. Mój oddech przyśpieszył ale starałem sie go opanować.
- Ciekawe. Skąd ? - Oparłem się o ściane uspokajając lekko.
- Dlaczego twoja wybranka opóściła cię w tak szybkim czasie ? - Zacisnąłem ręce w pięści i zagryzłem warge ze złości.
- Interesujące. Skąd pomysł że mnie opóścila ? 
- Oh prosze cie Styles , jesteś zbyt przewidywalny.. - Ruszyłem w jego kierunku ale ochrona mnie zatrzymała.  - Zostawcie go. Nic mi nie zrobi , jest tchórzem. - Ochorna wyszła z pomieszcznia. Stałem na środku pokoju oddychając głęboko. Mój oddech stawał sie coraz bardziej nierówny. Wpatrywałem sie w jego czerwone od narkotyków oczy. Wyjąłem broń i wymierzyłem ją prosto w jego łeb. 
- Zabijesz mnie ? - Ręka zacisnęła sie na spuście.
- Nie. Najpierw pokażesz mi gdzie trzymasz matke i siostre Nathalie !
- Jeśli ją kochasz , znajdziesz jej rodzine. - Podszedłem do niego i przyłożyłem mu pistolet do skroni. - Nie strzelisz.
- Strzele.
- Czekam.
- Nie zrobie tego do poki nie pokazesz mi gdzie jest jej rodzina skurwielu ! - Krzyknąłem 
- Tu ich nie ma. Wysłałem je do Polski , przewidywałem że odeślesz ją do domu. Tylko ona może je odnaleść - zaśmiał sie.  
- Już nikogo nie skrzywdzisz - Wymierzyłem broń w jego serce i bez wachania nacisnąłem spóst , pocisk wyleciał zostawiając po sobie tylko małą dziórke i mnóstwo krwi. Małe kropelki czerwonej cieszy znajdowały sie na mojej ręce , twarzy oraz bluzce. Z uśmiechem na twarzy wyszedłem z jego gabinetu i ruszyłem do auta zabijając po koleji każdą napotkaną osobe. Ale chwila.. Hunter nie wysłałby jej rodziny do Polski ,to byłoby zbyt ryzykowne, nie ufał im. Więc... ONE SĄ GDZIEŚ TUTAJ ! 
Bez zastanowienia pobiegłem do pomieszczenia gdzie "woźny" trzymał wszystkie klucze.
- Witam Panie Sty...- Odwrócił sie przodem do mnie i zamarł. Odbezpieczyłem broń przykładając ją do małego okienka.
- Gdzie Hunter zamkną dwie kobiety jakiś czas temu i nie chce słyszec "nie wiem" - Mężczyzna zatrząsł sie ze strach przeglądając klucze wiszące na szybie .
- Ja.. Ja nie jestem pewien , w tym domu jest kilka pokojów do tego przeznaczonych ale nie mam pojęcia gdzie sie znajdują. - Podał mi plik kluczy.
- Żartujesz sobie ze mnie !? 
- Niee. Ja.. Ja naprawde nic nie wiem.
- Jesteś żałosny - Powoli naciskałem spóst.
- Nie! Zlotuj sie ! Prosze ! Ja mam rodzine , dzieci , prosze nie rób tego - Zaczą rozpaczliwie mówić przez płacz.