- Niall , przyjmij tę obrączkę , jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. - Drżącą ręką wsunęłam ją na palec Horana. Kątem oka widziałam ,jak wszyscy oddychają z ulgą. Do końca mszy obkręcałam na palcu złotą obrączke.
***
Przyszedł czas na pierwszy taniec. Niall chwycił mnie za rękę i pociagnął na wielki parkiet. Jedną ręką objął mnie w talii a drugą złapał moją malutką dłoń.
- Co to miało znaczyć?
- Ale, o czym mówisz?
- Zawahałaś się. Ludzie zaczęli gadać.
- Naprawde tak bardzo obchodzi Cię co ludzie mówią?
- Nie tylko..
- Tylko co? - Nie odezwał się. Resztę wesela a właściwie całe wesele milczeliśmy. Skończyło się ono ok 6 rano. Wróciłam do domu ledwo żywa. Nogi paliły mnie żywym ogniem. Upadłam w sukni w łóżko i patrzyłam w sufit.
- Przepraszam. - Wszedł do sypialni i oparł się o ściane. - Moi rodzice pomyśleli, że bierzez ze mną ślub tylko ze względu na dziecko.
- Od początku mnie nie lubili.
- To nie prawda.
- Prawda Niall. Nienawidzą mnie dlatego ,ze byłam z Harrym.
- To nie ich sprawa. Ważne,że teraz jesteś ze mną, Jesteś moją piękną żoną. Panią Horan. - Mimowolnie uśmiechnęłam się na jego słowa. Pomógł mi zdjąć suknie i razem poszliśmy pod prysznic. Dziś w nocy byliśmy sami. Emily od opiekunki pojechała do hotelu w którym zatrzymali się rodzice Nialla. Nie mieliśmy nawet siły na sex. Usnęliśmy w swoich ramionach.
~
- Nathalie! - Obudził mnie krzyk jego mamy. Otworzyłam leniwie oczy i spojrzałam na teściową.
- Co się stało? Co mama ty robi?
- Miałaś przyjechać po Emily o 11 a jest 14:30! - Automatycznie zerwałam się jak poparzona i stanęłam przed nią.
- Naprawde przepraszam. Byłam tak wykończona ,nie nastawiłam budzika ,przepraszam.
- Gdzie Niall?
- Skąd mam wiedzieć? Przecież spałam.
- Jesteś nieodpowiedzialną gówniarą! Niall powinien poślubić starszą i dojrzalszą dziewczyne.
- Słucham? - No to się teraz zacznie.
- Jesteś nieodpowiedzialna! Nie potrafisz nawet zadbać o własne dziecko.
- Niech się mama liczy ze słowami.. Przyjechaliśmy do domu ok siódmej do domu, a o jedenastej miałam być u mamy.
- Mogłaś nie spać.
- Naprawde mama przesadza!
- Jesteś dla niego za młoda.
- 4 lata różnicy i jestem za młoda? - Nie odezwała się. Wzięła torebkę ze stołu i zostawiając Emily w salonie ,wyszła.
- Babcia... - Przyszła do mnie i przytuliła się do moich nóg.
- Zadzwonimy do tatusia co?
- Tak! Tak! -Zaklaskała w rączki i gdzieś pobiegła. Urocze maleństwo. Dzwoniłam ,ale nie odbierał. Ogarnęłam się na szybko i wyszłam z Emily na miasto. Krążyłam po mieście w sumie bez celu.
- A bolało mamusiu?
- Nie bolało skarbie.
- A ja też mogę? - Spojrzałam na nią i zasmiałam się.
- Jasne. Ale dla Ciebie zrobimy taki specjalny. - Wstąpiłyśmy do sklepu i kupiłam gumę z tatuażem. Wróciłyśmy do domu gdzie czekał na nas wściekły Nialla.
- Gdzie Ty byłaś!? - Wydarł się na cały dom.
- Nie drzyj się, Emily się boi. - Dziewczynka schowała się za moimi nogami trzymając się moich spodni.
- Przepraszam. Gdzie byłaś?
- O to samo mogę zapytać Ciebie.
- Była akcja. Nie chciałem Cię na nią ciągnąć.
- Twoja mama tu była.
- Co chciała?
- Przyszła z awanturą. Że nie odebrałam Emily.
- Zapomniałem jej powiedzieć, że przyjade po nią wieczorem.
- Powiedziała mi że jestem nieodpowiedzialną gówniarą i nie powinieneś się ze mną żenić. - Spojrzał na mnie jak na idiotke i przytulił.
- Porozmawiam z nią.
- Nie musisz.
- Ale chce. - Wziął Emily i poszli do ogrodu.
Włączyłam muzykę na full i zaczęłam sprzątać. Poszłam po pocztę. Jeden list zaciekawił mnie najbradziej.
- Tak! - Krzyknęłam kiedy go otworzyłam. Nareszcie przyszły zdjęcia z sesji którą robiłam w tamtym roku. Naprawde długo musiałam na nie czekać.
Przejrzałam je dokładnie i wstawiłam kilka do ramki stawiając w pokoju.
- Są piękne. - Niall przytulił mnie od tyłu przyglądając się zdjęciom.
- Gdzie Emily?
- Tutaj mamusiu! - Złapała mnie za nogę śmiejąc się na głos. Wzięłam ją na ręce i razem przyglądaliśmy się zdjęciom. - Jesteś piękna mamusiu.
Pocałowala mnie w policzek. Odstawiłam ją. Reszte dnia spędziliśmy w salonie na wspólnych zabawach.
W nocy Lily dostała gorączki. Próbowałam zbić ją syropem ale nie działało. W ostateczności pojechaliśmy do szpitala. Całą noc siedzieliśmy z Niallem w poczekalni ,próbując co chwile wydostać jakieś informacje od lekarza. Dopiero o siódmej rano postanowił z nami porozmawiać. Poszliśmy do jego gabinetu i z niecierpliwością czekaliśmy na informacje.
- Kto najczęściej przebywał z dzieckiem? - Zaczął bardzo powaznie. Spojrzelismy się na siebie z mężem zdziwieni.
- Ja. Ale co to ma do rzeczy? - Po krótkiej chwili milczenia odezwałam sie niepewnie.
- Nie zauważyła Pani ,że na głowie dziecka robią się małe guzki?
- N-Nie.
- To coś poważnego? - Niall zacisnął dłonie w pięści.