poniedziałek, 26 maja 2014
BARDZO WAŻNA NOTKA!
Hej Moje Kociaki!
Postanowiłam, że napisze wam tą notke, bo zaczęło mnie denerwować, znaczy, zaczęły mnie denerwować wasze komentarze odnośnie mojego opowiadania.
A mianowicie chodzi mi o te, w których mówicie, że się zawiedliście, że spaprałam sprawe, że to opowiadanie robi się nudne itp.
JEST TO MOJE NAJDŁUŻSZE OPOWIADANIE
I podejrzewam, że Ty (zwracam się do osób które tak piszą) napewno nie dałbyś/dałabyś rady dociagnąć takiego opowiadania do 83 rozdziałów.
To opowiadanie jest moim dzieckiem. Moją malutką kruszynką. Jest dla mnie najważniejsze ze wszystkich, bo odniosło największy sukces. Jest takim pierwszym poważnym.
Wiem, ze niektóre rozdziały nie spełniają waszych oczekiwań, ale i tak długo to ciągnę. Mogłam zakończyć pisanie, na śmierci Harrego.
Ale DLA WAS pisałam dalej. Teraz po prostu skończyły mi się pomysły.
Jestem rozdarta między Niallem i Nathalie a Harrym i Nathalie.
BIORE POD UWAGE TO, ZE WIELE Z WAS CHCE ŻEBY NATH BYŁA Z HARRYM.
Sama nie wiem co zrobić i nie wiem jak dalej potoczy się życie Nath. Ups..
Rozdział 83 - I have no choice...
- To wszystko mnie przerasta. Kocham Go, ale po tym co zrobił, nie wiem czy potrafiłabym mu wybaczyć. Chce się stąd wynieść. Tym razem definitywnie. Jak najdalej.
- Zostawisz nas?
- Nie mam wyboru.
- A Emily?
- Robię to dla niej. Nie chce żeby widziała kłótnie z Niallem, rozwód, moje cierpienie. Ona nie jest tutaj bezpieczna, ja też nie jestem.
- Zostań u mnie.
- Rose nie jest z tego zadowolona.
- Ona nie ma nic do powiedzenia. To ja jestem mężczyzną i ja decyduje o wszystkim.
- Nie zmieniłeś się. - Zaśmiałam się. Hazz rzucił się na mnie i zaczął mnie łaskotać, prosiłam żeby przestał ,ale nic nie działało.
- Mama, spać. - Emily stanęła obok nas przecierając oczka. Dopiero wtedy się odsunął i wyszedł. Głupek. . Położyłam malutką spać i zeszłam na dół.
- Gdzie Rose? - Harry siedział na kanapie pijąc jak podejrzewam whisky.
- Powiedziała, że śpi dzisiaj u matki.
- Coś się stało?
- Pokłóciliśmy się. To nic takiego. Chodź. - Wyciągnął ręce w moim kierunku. Podeszłam i usiadłam mu na kolanach. Oplótł mnie rękoma i mocno przytulił. Siedzieliśmy w ciszy wtuleni w siebie.
- Harry, myślisz że dobrze robimy?
- W jakim sensie.
- Chciałeś zdradzić Rose.
- Zdrada jest wtedy, kiedy jest miłość.
- Zdrada jest wtedy kiedy jest zwiazek. - Spojrzałam na niego.
- Kocham Cię.. Nathalie błagam, zrozum nigdy nie przestałem Cię kochać!
- Przestań. Jak możesz mówić,że mnie kochasz? Jeśli się kocha to się nie zdradza, nie krzywdzi, nie bije ,nie zabija się własnego dziecka! - Wykrzyczałam mu to prosto w twarz. - Nigdy Ci tego nie wybacze.
Wstałam i pobiegłam na góre. Zamknęłam się w pokoju i przebrałam. Ułozyłam się delikatnie obok Lily i zasnęłam.
* Dwa dni później *
* Wieczór *
Lily już spała, Rose nadal była u rodziców. Harry z resztą pojechali na akcje. Postanowiłam, że teraz jest ten czas. Wczoraj kupiłam bilety do Miami. Postanowiłam wylecieć. Odciąć się od nich wszystkich już na zawsze. Miałam dość Nialla, Harrego, humorków Rose i tego gangu. Nie czułam się tu bezpieczna. Nie mogłam zapewnić tu bezpieczeństwa Emily. Ale z drugiej strony, nie mogłam od tak po prostu odejść. Kiedy chciałam się położyć zadzwonił telefon.
- Wyjdź przed dom. - Załamany i cichy głos Nialla dotarł do mojego ucha. Rozłączył się nie dając mi szansy na odpowiedź. Narzuciłam na siebie bluzę i cicho wyszłam z domu.
- Czego chcesz?
- Porozmawiać.
- Nie mamy o czym.
- Chce Ci wszystko wyjaśnić. Daj mi chwile.
- Masz 5 minut.
- Nie wiem od czego zacząć.. - Przeczesał włosy dłonią.
- Może od początku?
- Jesteś wściekła na tą akcje. Rozumiem, ale to miało się potoczyć całkiem inaczej. Akcja miała polegać na tym, że rzekomo sprzedam swoją żone. Facet zapłacił i wtedy chłopaki go załatwili. Nikt z nas nie przypuszczał, że jest to podstawiony człowiek. Gdyby któryś z nas coś zauważył zapewniłbym Ci całodobową ochronę.
- Nie szukałeś mnie.
- Szukałem. Ale nie wiedzałem dokładnie gdzie! Nie znałem tego człowieka. Louis mi nic nie powiedział, ze pojechał że Cię znalazł. Kochanie, prosze daj mi tą ostatnią szanse.
- Już ją kiedyś dostałeś.
- Spójrz. - Chwycił moją dłoń. - " Forever and Ever, will be together. "
Spojrzałam na niego, nasze splecione ręce. Obrączki będące obok siebie, tworzyły zdanie, które na specjalne życzenie, wygrawerowano.
- To jak?
- Ostatnia. - Przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Objęłam go za szyje. Staliśmy w ciszy.
- Wróć do domu.
- Rano.. Nie będę w nocy budzić Emily.
- Zostane z Tobą. - Zamknął samochód i łapiąc mnie za ręke poprowadził do domu.
- Nie wiem czy Harry będzie zadowolony. - Uśmiechnął się w odpowiedzi i weszliśmy do pokoju. Emily spała na brzegu łóżka. Niall podszedł i delikatnie przesunął ją na środek. Rozebrał się i położył przytulając do niej. Ułożyłam się z drugiej strony i złapałam go za ręke. Wybaczyłam mu, ale nadal jestem zła. Jednak... Bardzo mi go brakowało.
- Tatuś! - Obudził mnie krzyk Lily. Otworzyłam niechętnie oczy i zobaczyłam przecudny obrazek.
Niall trzymał na rękach Lily która wtulała się w niego, jakby nie widziała go sto lat.
Podszedł do mnie i pocałował mnie delikatnie w czoło.
- Nathalie chciałem... - Harry wszedł do pokoju ze śniadaniem na tacy. Spojrzał na Nialla i nerwowo ale powoli odstawił jedzenie na stolik. Wyszedł trzaskajac drzwiami. Wygramoliłam się z łóżka i poszłam za nim.
- O co Ci chodzi? - Złapałam go delikatnie za ręke i zatrzymałam.
- Co on tutaj robi?
- Przyszedł.
- Liczyłem na to że...
- Na to że co? Że go zostawie? Dla Ciebie? Ha! Nie bądź śmieszny.
- Myślałem..
- Że coś między nami zaiskrzyło? Chciałeś mnie tylko przelecieć, a ja głupia bym się zgodziła, gdyby nie Emily. Harry ogarnij sie! Masz żone, będziesz miał dziecko!
- Ale go nie chce! - W tym momencie Rose, wyrosła jak spod ziemi i dała mu w twarz. Pobiegł za nią z milionem jak zwykle przesłodzonych i sztucznych wyjaśnień. Spakowałam jak najszybciej walizki i zaniosłam do samochodu Nialla.
- Mama jeśtem głodna. - Emily bawiła się lalką od Nialla na tylnym siedzeniu.
- To co dziewczyny, Mac' Donald?
- TAAAK! - Zaklaskała w rączki i patrzyła z zachwytem na świat za szybą. Była taka podobna do niego. Ciekawska, odważna, niegrzeczna ale też i spokojna, zdecydowana i przesłodka.
* Wieczór tego samego dnia *
Siedziałam wygodnie w wannie pozwalając odpłynąć wszystkim złym emocjom. Zamknęłam na chwile oczy i poczułam czyjeś ręce na ramionach. Niall po cichu wszedł i usiadł na krawędzi wanny. Położył dłonie na moich ramionach i rozpoczął bardzo przyjemny i odprężający masaż.
Później pomógł mi wyjść. Owinął mnie w ręcznik i przytulił do siebie. Jego ręce spoczęły na moich pośladkach a nasze usta złączył w długim i namiętnym pocałunku...
Przepraszam Misie, że takie krótkie, ale naprawde nie mam weny :c
czwartek, 22 maja 2014
Rozdział 82 - You are my wife.
* Tego samego dnia
Wieczór *
- Nathalie możesz pójść po chleb?
- Yhm. - Siedzieliśmy wszyscy przy stole. Rose zachowywała dystans między nami, była chłodna i nie miła. Starałam się to ignorować. Nie mogłam jej nic powiedzieć, bo gdzie bym poszła? Tylko Harry... Tylko Oni mi teraz zostali.
- Mama spać. - Emily przyszła za mną do kuchni przecierając oczka. Wzięłam ja na rączki i zaniosłam do pokoju. Położyłam się z nią. Przytuliła mnie i zasnęła. Leżałam tak rozmyślając kiedy do pokoju wszedł Harry.
- Mogę? - Szepnął. Kiwnęłam twierdząco głową. Usiadł delikatnie na łóżku. Gładził Lily po rączce, jego usta mimowolnie wykrzywiły się w uśmiechu.
- Będziesz wspaniałym ojcem. - Popatrzył na mnie a z jego twarzy zszedł uśmiech.
- On Cię zranił.
- Kto?
- Niall, ten facet..
- Nic mi nie zrobił.
- Widze to w Twoich oczach. - Pogłaskał mnie po policzku.
- Harry mogę Cię o coś prosić?
- Oczywiście.
- Poczekaj aż zasnę. Posiedź przy mnie. Prosze. - Położył się obok mnie. Przytuliłam się do niego. Jego zapach zawładnął moim nosem. Dawno się tak nie czułam. Mimo ,że tyle razy mnie zranił nie pozwala mnie skrzywdzić, walczy o mnie, jest przy mnie kiedy go potrzebuje.
- Śpij księżniczko. - Pocałował mnie krótko i gładził kciukiem moje ramie. Dzięki niemu bardzo szybko zasnęłam.
Rano obudziłam się wyspana i wypoczęta. Moja niunia jeszcze spała. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby, pomalowałam się, uczesałam i ubrałam. Moje szczęście przerwał telefon od Nialla.
- Czego chcesz?
- Chciałbym spędzić dzień z Emily.
- Nie.
- To też moja córka!
- Może i ją chcesz sprzedać?
- Przeginasz...
- Nie, to Ty przegiąłeś, tydzień temu. Dobrze. Przyjedź po nią do Harrego o 10.
- Spotkamy sie?
- Nie. - Rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni. Zajrzałam do pokoju. Jeszcze śpi.
Zeszłam na dół , zrobiłam nam śniadanie i poszłam ją obudzić.
- Emily, słoneczko. Wstań. - Mruknęła coś i otworzyła oczka. - Tatuś niedługo po Ciebie przyjedzie.
- Ty tes jedzies?
- Nie, mama zostaje w domu. Pomoże Cioci gotować i sprzątać.
- Ale tatuś mnie odda?
- Odda?
- Psywiezie mnie tutaj?
- Oczywiście! - Cmoknęłam ją w czółko i dałam tacę ze śniadaniem. Z walizki wyciągnęłam ubranka dla niej i po zjedzeniu starałam się ją ubrać. Nie było łatwo ,rozbrykała się i uciekała.
_______________________________________
Od : Mąż
Już jestem. Przyprowadź Emily.
_______________________________________
Ubrałam ją w kurtkę. Zeszłam na dół zeby poprosić Harrego, ale dom był pusty. Cholera.
Malutka chwyciła mnie za rączkę i wyszłyśmy przed dom. Czekał oparty o swoje sportowe czarne auto.
- Tatuś! - Puściła mnie i pobiegła do niego. Podniósł ją i obrócił sie wokół własnej oczy.
- Nathalie.
- Niall. - Jego wzrok był wbity we mnie jakby widział mnie ostatni raz i chciał zapamietać każdy szczegół. - Przywieź ją o 19.
- Pojedziesz z nami?
- Tak! Mamusia i Tatuś! - W oczach mojego słoneczka zobaczyłam tyle szczęścia. Nie mogłam odmówić.
- Jasne. Wezme tylko torebkę. - Zamknęłam drzwi na klucz wsadzając go do kieszeni. Usadził ją w foteliku. Skąd on miał drugi?
Wsiadłam., zapięłam pasy i czekałam aż odjedziemy. W trakcie jazdy kilka razy łapał mnie za kolano. Automatycznie zrzucałam jego rękę. Myślałam ze kurwica mnie weźmie w tym samochodzie. Miałam ochotę wysiąść.
Podjechaliśmy pod wesołe miasteczko. Emily była taka wesoła, szczęśliwa. Ze sztucznym uśmiechem na twarzy podążałam za moim mężem.
- Chcesz coś? - Zapytał, kiedy weszliśmy do środka.
- Wrócić do domu. - Spojrzał na mnie ze złością.
- Mama! Mama! Tutaj! - Lily wskazała na różową ciuchcię krążącą w kółko. Niall złapał ją i pobiegli kupić bilet. Wyglądali razem tak uroczo. Podeszłam do nich i wyciągnęłam telefon. Zrobiłam małej kilka zdjęć i poszliśmy dalej. Tak spędziliśmy ponad 5 godzin.
- Głodne?
- Troche.
- Bardzio! - Emily wyciagnęła rączki do Niallera. Wziął ją i poszliśmy do samochodu.
- To gdzie teraz? Mac'Donald?
- Taak! - Zaklaskała w rączki i ruszyliśmy. Tam spędziliśmy kolejną godzine.
- Cały czas taka będziesz?
- Jaka?
- Zimna, oschła, obojętna , wkurwiona...
- Tak. - Westchnął i opuściliśmy budynek.
- Moze teraz na małe zakupy? - Pokiwałam głową dla świętego spokoju i pojechaliśmy.
Stanął pod największym sklepem z zabawkami. Nic nie powiedziałam. Wzięłam Lily na ręce i weszliśmy.
- No. To bierz co chcesz. - Biegaliśmy za nią po całym sklepie. Ostatecznie Niall zapłacił 1,458 $.
- Supii!! - Mała targała ze sobą wielką szmacianą lalkę podskakując co chwile
- A Ty coś chcesz?
- Święty spokój.
- A coś co można kupić?
- Pozew rozwodowy.
- Nie dam Ci rozwodu.
- Rozwód będzie z TWOJEJ winy. Wiec mam gdzieś czy sie zgodzisz czy nie.
- Odbiore Ci prawa do Emily.
- Śnisz. Nie masz warunków, nie masz na to czasu. Przy Tobie, coś może jej się stać. Tak samo jak mi!
- A co Ci się takiego stało!? Żyjesz? Tak.. Wiec o co chodzi?
- O to że...! Nie ważne. - Już miałam wykrzyczeć mu prosto w twarz co ten oblech ze mną robił, ale zamilkłam. Nie chciałam. Nie potrafiłam.
- O to, że co!? - Szarpnął mnie za rękę ,pozostawiając na niej czerwony ślad.
- AŁA! - Odwróciłam się i z całej siły uderzyłam go w twarz. Moja córeczka zaczęła płakać, wpadła w histerię. Wtedy oprzytomniałam. - No już. Ciiichutko. Malutka mamusia jest przy Tobie, prosze już nie płacz.
Moje prośby i błagania nie pomagały. Ciągne płakała. Wzięłam ją na ręce, wtuliła się w moją szyje i wyciągnęła rączki do Nialla.
- Psytul mamusie i pseproś. - Na moich ustach pojawił się uśmiech. Poczułam tylko jego ciepło i oddech na mojej szyji. Staliśmy tak dobre 5 minut. Malutka się uspokoiła. Wsadziłam ją do samochodu i odjechaliśmy.
Odwiózł nas do Harrego.
- Za dwa dni przyjade po nią.
- Kontaktuj się z Harrym.
- Wole z Tobą.
- Ale ja tego nie chce.
- Jesteś moją żoną.
- To Tylko kwestia czasu. - Wyjęłam Emily z samochodu i wpuściłam do domu. Otworzyłam bagażnik i zaniosłam wszystkie rzeczy do mieszkania.
- Nath. - Złapał mnie delikatnie za rękę. - Spójrz mi prosto w oczy i powiedz że mnie nie kochasz..
- Nie moge. - Spuściłam wzrok i gapiłam się w ziemie.
- Dlaczego?
- Bo doskonale wiesz ,że Cię kocham. Ale także Cie nienawidze. Nie wiem co czuje.
- Nie kłam. Nie potrafisz mnie nienawidzić.
- Potrafie Cie kochać i nienawidzić naraz. Za dużo przeszliśmy razem zebym potrafiła od tak przestać Cię kochać.
- Wiec od mnie wróć.
- Nie.
- Dlaczego?
- Nie moge, nie po tym co zrobiłeś.
- Nathalie nie chciałem!
- Nie chciałeś mnie sprzedać? To był przypadek? Prosze Cie.. - Odsunęłam się od niego. - Cześć.
Zamknęłam drzwi i przeczesałam włosy dłonią.
- Tatuś nie kocha?
- Kocha i to bardzo. - Zaniosłam wszystkie zabawki Lily do pokoju i wróciłam po nią.
- Co się stało? - Harry zapukał w drzwi i po chwili usiadł na łóżku.
poniedziałek, 19 maja 2014
Rozdział 81 - I can't
Niepewnie zapukałam w drzwi. Otworzył. Stał w obcisłych czarnych rurkach i bez koszulki.
- Nathalie!? - Krzyknął i rzucił się na mnie. Wtuliłam się w niego jak kiedyś. Potrzebowałam teraz ciepła i bliskości. Nie ważne czyjego.
- Harry? - Rose odciągnęła go za ramie co mu się nie spodobało. Zbeształ ją wzrokiem i złapał mnie delikatnie za ręke.
- Wszyscy się o Ciebie martwiliśmy. - Uśmiechnęłam się tylko i westchnęłam.
- Mam do was wielką prośbę. A raczej pytanie.
- Coś się stało? - Rose znowu odciągnęła Hazz za ramie.
- Mogłabym na jakiś czas się u was zatrzymać, z Lily?
- Niall Cię wyrzucił? - W oczach Harrego zabłysły iskierki. Szczęścia?
- Nie. Rozstaliśmy się.
- Oczywiście że możesz! - Wręcz wykrzyczał i poszedł do samochodu po walizki.
- Ale... - Ro popatrzyła na mnie z niezadowoleniem ale po chwili się uśmiechnęła. Emily przybiegła i złapała mnie za rączke.
- Ciocia! - Puściła mnie i przytuliła się do nogi Ro. Ta uśmiechnęła się tylko i zaprowadziła nas do pokoju.
- Tu będziecie przez jakiś czas spać. - Powiedziała szorstko i wyszła.
- Ciocia nas nie lubi? - Moja córeczka spojrzała na mnie swoimi wielkimi oczkami.
- Kocha, ale jest zmęczona bo też będzie miała dzidziusia, wiesz?
- Supel! - Zaklaskała w rączki i zbiegła na dół.
* Oczami Nialla *
Wyszła, nie ma jej. Nie ma mojego aniołka , mojego skarba.
Nie moge przecież siedzieć tak bezczynnie.
- Louis? Przyjedź do mnie jak najszybciej. - Zadzwoniłem do przyjaciela. Postanowiłem, dowiedzieć się jak najwięcej o tym mężczyźnie.
- Co jest? - Po 10 minutach wszedł do salonu. Zdenerwowany wstałem i zacząłek krążyć w kółko.
- Powiedz mi, jak najwięcej o tym facecie.
- Jakim?
- Tym, który porwał moje szczęście.
- Sam nic o nim nie wiem.
- Więc skąd wiesz gdzie Nath była?
- Nie wiedziałem, ale mam swoich ludzi. Jeden z nich pracuje dla niego.
- Gdzie mieszka?
- Niall co Ty chcesz zrobić?
- Ten człowiek zapłaci za to co zrobił mojej księżniczce.
- Ona Cie zostawiła.
- ALE MI NA NIEJ CHOLERNIE ZALEŻY I KURWA KOCHAM JĄ ROZUMIESZ?!
- Dobra. Jedziemy.
Wsiedliśmy do samochodów i pojechaliśmy. Droga trwała ok godziny. Zaparkowaliśmy w lesie. Wziąłem ze sobą 3 bronie i dokładnie schowałem je pod ubraniem. Podeszliśmy pod wielką brame którą bez trudu przeskoczyliśmy. Stanąłem pod jego drzwiami zapukałem trzy razy i czekałam.
- H-Horan... - Patrzył na mnie z przerażeniem.
- Nie znam Cie i nie chce poznawać, ale zabrałeś coś.. Kogoś bardzo ważnego. Skrzywdziłeś ją a teraz ja skrzywdze Ciebie. - Cofnął się kilka kroków żeby chwycić za broń która leżała na szafce, ale Lou był szybszy.
Wziął ją i przystawił do jego łba.
- Ale ja nic jej nie zrobiłem!
- Kłamiesz! - Wystrzeliłem kulę w okno, szyba roztrzaskała się.
- Mnie sie kolego w chuja nie robi! Sprzedałeś dziewczyne, więc ona należy do mnie!
- NIGDY nie będzie do Ciebie należała, jest moją Kobietą , moją żoną a Ty pożałujesz tego co zrobiłeś.
- Zabijesz mnie? - Jego głos złagodniał.
- Nie. Wydamy Cie w ręce policji. Gwałt , porwanie. Załatwie Ci 20 lat w więzieniu.
- Dlaczego mnie po prostu nie zabijesz?
- Bo nie wiem co dokładnie zrobiłeś mojej księżniczce. Ale obiecuje, że jeśli zrobiłeś coś wbrew jej woli, dotknąłeś ją w taki a nie inny sposób, to zabije Cie w Twojej własnej celi. - Lou skuł go w kajdanki i wrzucił do auta. Dla pewności drugimi kajdankami przypiął mu ręke do siedzenia.
- Ja pojade na komisariat Ty jedź do domu.
- Musze znaleźć Nath.
- Daj jej czas. - Uśmiechnął się i odjechał. Co teraz? Może Louis ma racje. Dam jej czas.
* Oczami Nathalie *
- Jadę do mamy! - Rose chwyciła torebkę z kanapy i wyszła zamykając drzwi na klucz.
- Możemy porozmawiać? - Delikatny i niepewny głos Harrego rozbrzmiał w salonie. Usiadł obok mnie i delikatnie ujął moją dłoń.
- O czym chcesz rozmawiać?
- O nas.
- Słucham? Jakich nas? Nas już dawno nie ma.
- Nathalie ,to że mnie odrzucasz nie znaczy ,że przestałem Cię kochać.
- Harry, o czym Ty mówisz. Masz żonę , oczekujecie dziecka.
- Ona oczekuje.
- Harry! - Wstałam ze złości. Wstał odrazu za mną. Przyciągnął mnie do siebie, położył delikatnie dłonie na moich biodrach.
- C-Co Ty r-robisz? - Nie byłam w stanie mówić, jego piękne zielone tęczówki zawładnęły moim ciałem. Pocałował mnie powoli i namiętnie. Tak jak kiedyś. Wplątałam dłonie w jego bujne loki i w całości oddałam się temu pocałunkowi. Nasze języki walczyły o dominacje. Chwycił mnie i podniósł do góry. Oplotłam jego szyje rękami.
Nie przerywaliśmy pocałunku.
- Emily śpi? - Oderwał się ode mnie łapiąc mnie za pośladki.
- Tak. - Znów złączył nasze usta. Agresywnie i erotycznie. Przeszedł na kanapę. Usiadł tak, że siedziałam na nim okrakiem. Wsunął ręce pod moją bluzkę.
- Mama? - Odsunęłam się od niego otwierając oczy.
- Emily? Dlaczego nie śpisz? - Zeszłam z Harrego i podniosłam córeczkę.
- Co lobiłaś?
- Nic kochanie. Wujek Harry przytulił mnie bo było mi smutno.
- Ja tes chce! - Wyciągnęła rączki do Stylesa, wziął ją i poszedł na kanape. Wzięłam głęboki wdech i poszłam do łazienki. Zamknęłam się w niej i usiadłam na ziemi. Schowałam twarz w dłoniach a z moich oczu wypłynęły niekontrolowane łzy. Gdy już miałam pozwolić emocjom przejąć kontrole nade mną zadzwonił telefon. Niall.
- Księżniczko prosze , wróć do domu.
- Nie moge.
- Proszę!
- Nie potrafie, przepraszam. - Rozłączyłam się i wyjęłam baterię z telefonu. Moje życie się skończyło. Nie potrafie tak dalej. Jak on mógł mi to zrobić, sprzedać własną żone. Nienawidzę Go...
piątek, 16 maja 2014
Rozdział 80 - Decision.
* Sześć dni później *
Codziennie zastanawiam się, co u mojego maleństwa? Co u mojej malutkiej kruszynki. Dla niej musze być silna.
On codziennie to robi. Nawet jak jestem posłuszna. Rozbiera mnie, wiąże. Czekam tylko na to, aż pewnego dnia mnie zgwałci. Siedze tu już szósty dzień, nie przyszli.
Tak bardzo liczyłam na to, że już cztery dni temu po mnie przyjadą. Odbiją mnie. A oni?
Podniosłam się z materaca który dostałam trzy dni temu. Oparłam się o ściane i zaczęłam płakać. Znów płakalam. Klapa od strychu opuściła się.
- Obiad. - Postawił tace z jedzeniem na stoliku. Nie ruszyłam się. Schowałam twarz w dłoniach i płakałam. - Co się stało? - Milczałam. Chciał wyjść, zatrzymał się i spojrzał na mnie.
- No powiedz co się stało? - Wyciągnęłam ze stanika zdjęcie mojej malutkiej i podsunęłam je do niego. - Skąd je masz?
- Zawsze je przy sobie noszę. - Otarłam łzy rękawem i popatrzyłam na niego.
- Przykro mi. - Oddał zdjęcie i wyszedł. Przyłożyłam zdjęcie do serca i płakałam.
- Nathalie! - Szept Louisa rozdarł cisze. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Kurwa, świruje. - Nathalie cholera! - Spojrzałam na szybę. Moje usta mimowolnie wykrzywiły się w szeroki uśmiech.
- Co Ty tu robisz?!
- Ratuje Ci tyłek. Odkręcił śrubki w oknie. Powoli i delikatnie je otworzył. Pomógł mi wyjść. Byliśmy 5 metrów nad ziemią.
- Co teraz?
- Ja to co? Skaczemy.
- Nie ma mowy!
- Wolisz tam wrócić?
- Nie.
- Nie.
- Pójdziemy tam. - Wskazał ręką na niższą część dachu. - Stamtąd jest jakieś 4 metry. Skocze pierwszy a potem Cie złapie.
Szliśmy po cichu na drugi koniec dachu. Zeskoczył. Usiadłam na krawędzi i delikatnie opuściłam się. Niestety Louis to ciota i nie złapał mnie. Upadłam na ziemie łamiąc kilka gałęzi.
- Spadamy stąd - Wstałam i bieglam za nim. Wsiedliśmy do auta i po cichu odjechaliśmy.
* Jakiś czas potem.
Dom Nialla i Nathalie *
Wysiadłam z auta i wpatrywałam się w bezruchu w dom. Minęło tylko 6 dni a ja czuje, jakby minęło 6 lat. Nie jestem czy chce się spotkać z Niallem. Nie przy Emily.
- Idziemy? - Lou złapał mnie delikatnie w talii rozglądając się czy nikt za nami nie przyjechał. Chwyciłam za klamke i lekko ją nacisnęłam. Drzwi otworzyły się skrzypiąc przy tym. Niall spojrzał na mnie a jego usta szeroko się otworzyły.
- MAMA! - Emily wstała z dywanu i przybiegła. Schyliłam się i podniosłam ją do góry. Wtuliłam się w nią najbardziej jak umiałam. Przylgnęła do mnie całym swoim malutkim ciałem. Oddychała szybciutko a jej serduszko waliło jak oszalałe. Odstawiłam ją na ziemie. Przytuliła się do mojej nogi. Niall wstał i powolnym krokiem do mnie podszedł. Uśmiechnął się i wyciągnął rękę.
- Lou, zabierz Emily do ogrodu. - Lu wziął ją na rączki i pośpiesznie wyszedł.
- Nath?
- Nie zbliżaj się do mnie. - Powiedziałam z obrzydzeniem w głosie. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- O co Ci chodzi?
- Sprzedałeś mnie. - Patrzyłam na niego wzrokiem pełnym złości i nienawiści.
- Sprzedałeś mnie. - Patrzyłam na niego wzrokiem pełnym złości i nienawiści.
- Nath, to miała być tylko akcja. Nie sprzedałem Cie naprawde. - Złapał mnie za ręke.
Wyszarpnęłam się i odsunęłam się.
- Chce rozwodu.
* Oczami Nialla *
Te słowa uderzyły we mnie niczym piorun.
- Co!? - Moje słoneczko , mój aniołek chciał..
- Nie możesz...
- Moge. I to zrobie. Jeszcze dziś pojade do adwokata.
- On Cie znowu złapie.
- To Louis mnie znowu uratuje..
- Ale ja.. Ja chciałem..
- Nie obchodzi mnie już czego chciałeś a czego nie. Sprzedałeś mnie i pozwoliłeś żeby ten psychol robił ze mną co tylko chciał!
- Nie chciałem!? Co miałem zrobić? Nie znam tego człowieka , nie wiem gdzie mieszka!
Nie jestem jakąś pierdoloną wróżką żeby wiedzieć gdzie jesteś!! - Podeszłam do niego i z całej siły uderzyłam go w twarz. Potknął się o własne nogi i upadł na ziemie.
- Jesteś nikim! Nienawidze Cie! Zniszczyłeś mi życie! Wy wszyscy zniszczyliście mi życie! - Poszłam do sypialni i wyjęłam dwie walizki. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy Emily , jak i moje. Wystawiłam walizki przed dom. Zabrałam z sypialni laptopa i włożyłam wszystko do samochodu i poszłam na tyły domu. Lily podbiegła do mnie i wskoczyła mi na rączki.
- Lou , odwieziesz mnie?
- Gdzie?
- Sama nie wiem. - Westchnęłam. Do Rose.
- Jasne. - Wyjęłam fotelik z samochodu Nialla i zamocowałam u siebie. Posadziłam w nim córeczkę i dokładnie zapięłam.
- Gdyby coś się działo, daj znać.
- Będę jechał tuż za Tobą.
- Nie jedź. - Niall złapał mnie za biodra przekręcając przodem do siebie.
- Odsuń się. Nie chce żeby Emily widziała jak robie Ci krzywde.
- Kocham Cie.
- Szkoda, że ja Ciebie już nie. - Odepchnęłam go i wsiadłam. Spojrzałam w lusterko czy Lou uczynił to samo. Gdy upewniłam się, że siedzi w samochodzie , odjechaliśmy.
- Tatuś już nas nie kocha? - Przytłaczającą cisze przerwało pytanie mojej córeczki , którego tak bardzo się bałam.
- Oczywiście że kocha słoneczko.
- To cemu nie jesteśmy raziem?
- Tatuś ma dużo spraw na głowie,wiesz? Przez jakiś czas zatrzymamy się u wujka Harrego.
- Supel! - Krzyknęła klaskając w rączki.
Będę musiała wrócić do pracy, zapisać małą do przedszkola , wynająć jakieś mieszkanie. Po 20 minutach jazdy, stanęliśmy pod domem Harrego.
- Popilnuj jej. - Wysiadłam ,kiedy Lou otworzył mi drzwi.
- Lou , odwieziesz mnie?
- Gdzie?
- Sama nie wiem. - Westchnęłam. Do Rose.
- Jasne. - Wyjęłam fotelik z samochodu Nialla i zamocowałam u siebie. Posadziłam w nim córeczkę i dokładnie zapięłam.
- Gdyby coś się działo, daj znać.
- Będę jechał tuż za Tobą.
- Nie jedź. - Niall złapał mnie za biodra przekręcając przodem do siebie.
- Odsuń się. Nie chce żeby Emily widziała jak robie Ci krzywde.
- Kocham Cie.
- Szkoda, że ja Ciebie już nie. - Odepchnęłam go i wsiadłam. Spojrzałam w lusterko czy Lou uczynił to samo. Gdy upewniłam się, że siedzi w samochodzie , odjechaliśmy.
- Tatuś już nas nie kocha? - Przytłaczającą cisze przerwało pytanie mojej córeczki , którego tak bardzo się bałam.
- Oczywiście że kocha słoneczko.
- To cemu nie jesteśmy raziem?
- Tatuś ma dużo spraw na głowie,wiesz? Przez jakiś czas zatrzymamy się u wujka Harrego.
- Supel! - Krzyknęła klaskając w rączki.
Będę musiała wrócić do pracy, zapisać małą do przedszkola , wynająć jakieś mieszkanie. Po 20 minutach jazdy, stanęliśmy pod domem Harrego.
- Popilnuj jej. - Wysiadłam ,kiedy Lou otworzył mi drzwi.
poniedziałek, 12 maja 2014
Rozdział 79 - It's a joke?!
- Niall...
- Proszę, zostań tutaj. - Cmoknął mnie w czoło i powoli poszedł. Szłam za nim. Zatrzymałam się przy kanapie i bacznie go obserwowałam. Otworzył drzwi mierząc w... Rose?
- Ro? - Opuścił broń i zaprosił ja do środka.
- Prosze, pomóżcie, Harry jest pijany ,pojechał na miasto powiedział, że zabije pierwszych dziesięć osób które się do niego przyczepią prosze zróbcie coś! - Rozpłakała się chowając twarz w dłoniach.
- Zostań z Emily. - Pobiegłam do gabinetu i wzięłam broń. Wsunęłam ją sobie w pasek i chwyciłam Nialla za rękę. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do centrum.
- Nie podoba mi się to, że jesteś tu ze mną.
- Dlaczego? Nie podoba Ci się ,że w końcu jesteśmy razem?
- Nie o to chodzi.
- Więc o co? - Zaparkowaliśmy w cichej uliczce i udaliśmy się na poszukiwania.
- O to, że oboje wiemy, że Harry jest nieobliczalny. Może Ci się coś stać.
- Nie martw się o mnie. Jestem dużą dziewczynką. - Przeszukaliśmy chyba z 5 ulic kiedy go znaleźliśmy. Siedział oparty o murek z piwem w ręku.
- Harry? - Stanęliśmy naprzeciwko niego.
- Czego chcecie? - Wymamrotał upijając kolejne łyki.
- Zabrać Cię do domu. No już wstawaj.
- Nigdzie nie ide! - Popatrzył na nas.
- Harry, nie wygłupiaj się. Rose na Ciebie czeka.
- Ta suka?
- O co Ci chodzi? - Spojrzałam na Harrego ze złością.
- Jest w ciązy!! - Wykrzyczał.
- To powinieneś się cieszyć. - Wstał i spojrzał mi głęboko w oczy. Zabijał mnie wzrokiem.
- Nie! - Rzucił butelką w murek. Butelka rozpadła sie na kawałki szkła. Niall złapał go za ręce i skuł kajdankami. Skąd on je..? No nie ważne.
Zaprowadziliśmy go do auta i pojechaliśmy do nas.
- Myśle ze będzie najlepiej, jeśli tą noc spędzi u nas. - Niall wprowadził do salonu ledwo żywego loczka. Rose bez słowa kiwnęła głową i wyszła ciągnąc mnie za ręke.
- Ja nie wiem jak to się stało. My.. Zabezpieczaliśmy się, brałam tabletki. Naprawde nie wiem.
- Ro, ile masz lat?
- Dwadzieścia jeden.
- Jesteś już kobietą. Dasz sobie rade. Jutro pojedziemy do ginekologa, dobrze?
- Dobrze. - Przytuliła mnie i poszła do auta. Westchnęłam i wróciłam do domu. Harry zalany w trupa spał na kanapie a Niall opierał się o ściane. Wyciagnął do mnie ręke.
Podeszłam i chwyciłam ją. Przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Poszliśmy do sypalni i odrazu po położeniu się, zasnęliśmy.
- Mama! Mama! Maaama! - Malutkie rączki Emily szarpały moją bluzkę.
- Co się stało? - Podniosłam się leniwie i spojrzałam na córeczkę. Była przerażona a w oczkach miała łzy. Usiadłam na łóżku i wzięłam ją na kolana.
- W domu jest jakiś Pan. - Szepnęła a z jej oczu wypłynęły łzy.
- To może tata.
- Nie mamusiu. To obcy Pan. - Posadziłam ją na łóżku i z szafki obok łóżka wyjęłam broń. Pocałowałam ją w czubek głowy i wyszłam. Trzymałam broń mocno w dłoniach.
Weszłam do kuchni celując w mężczyzne.
- Witaj piękna. - Odwrócił się ze szklanką Whisky.
- Czego chcesz? - Mojej nogi złapała się przerażona Emily. Spojrzałam na nią i cofnełam się krok. - Miałaś zostać w pokoju!
- Uroczy rodzinny obrazek.
- Kim jesteś i czego chcesz! - Krzyknęłam mierząc w jego głowę.
- Waszym nowym gościem.
- Jest Pan znajomym Nialla? - Rozluźniłam troche uścisk na broni.
- Tak jakby. Twój mąż jest w pracy prawda? - Zbliżył się odstawiając szklankę.
- Nie zbliżaj się do nas. - Cofnęłam się. Lily zaczeła płakać. Kucnęłam i przytuliłam ją jedną ręką. - Nie płacz słoneczko. Za chwile będzie po wszystkim.
- Jesteś taka słodka. Nie dziwie się Horanowi, że się z Tobą ożenił. - Podszedł i jednym zwinnym
ruchem ręki wytrącił mi broń z ręki. Złapał mnie za szyje i przywarł do ściany.
- EMILY UCIEKAJ! Biegnij do cioci! - Przerażona wybiegła z domu. Kopnęłam go w krocze i upadł na ziemie. Złapałam broń i przystawiłam mu do czoła.
- Jesteś bardzo odważna jak na swój wiek. - Uśmiechnął się.
- Czego chcesz?!
- Niedawno, wasz gang przeprowadził akcje. Twój mąż miał Cię sprzedać. Komu? Mi.
- Kłamiesz!
- Znam was, wiec wysłałem jednego z moich ludzi pod pretekstem, ze to on chce Cie kupić. Tak jak przypuszczałem, zabili go i pieniądze podzielili między siebie. Teraz ja, odbieram to co mi się należy. - Chwycił moją rękę i przewrócił na ziemie wyrywając pistolet. Uderzył mnie lampą ze stolika w głowę. Straciłam przytomność.
* Oczami Harrego *
Siedziałem w salonie dochodząc do siebie kiedy rozległo się walenie w drzwi. Niechętnie wstałem i je otworzyłem. Spuściłem wzrok niżej. Mała zapłakana Emily stała cała roztrzęsiona.
- Lily? Co się stało?
- Mamusia! Jakiś Pan jest u nas w domu! Kszycał na mamusie! - Przytuliła się do mojej nogi.
- Zostań tu z Ciocią Rose dobrze? Mamusi nic nie będzie. - Zaprowadziłem ją do pokoju mojej żony i wybiegłem z domu. Wsiadłem do auta i odjechałem z piskiem opon. Po dosłownie kilku minutach stałem przed jej domem. Wbiegłem do środka ale było za późno. Salon był zdemolowany a na podłodze było pełno krwi. Przeczesałem włosy rozglądając się uważnie.
Odebrałem to co moje skurwysyny.
Jeśli chcecie ją odzyskać zapłaćcie dwa razy tyle, co ja.
Macie na to tydzień.
~ Robert.
Zacisnąłem kartkę w pięści i wybiegłem z mieszkania. Wsiadłem do auta i odrazu pojechałem do Nialla.
* Oczami Nathalie.
Jakiś czas później *
Obudziłam się na twardej drewnianej podłodze. Przetarłam oczy dłońmi i rozejrzałam się uważnie.
- To jakieś żarty. - Szepnęłam sama do siebie ,zdając sobie sprawe ,że znajduje się właśnie na strychu. Wstałam i dokładnie zbadałam pomieszczenie. Drabina w podłodze zsunęła się wraz z otwarciem klapy.
- Jak Ci się podoba Twój tymczasowy hotel?
- Po co to robisz?
- Bo mnie się nie oszukuje.
- To jakiś żart!? Załatwiaj sobie tą sprawe z Niallem, nie ze mną!
- Kupiłem Cię.
- Bez mojej zgody!
- Nie musiałaś się zgadzać.
- Jesteś obleśnym, aroganckim sukinsynem! - Uderzył mnie w twarz. Upadłam na ziemie przecierając warge.
- Teraz dam Ci nauczkę. - Rozpiął spodnie i stanął przedemną. Patrzyłam na niego z przerażeniem.
- Ty...
- Do nogi. - Pociągnął mnie za włosy tak, żebym klęknęła. Owinął je sobie wokół ręki i zsuną bokserki. Przycisnął mnie do niego. Zadrapałam go w ręke. - Tak się nie będziemy bawić.
- Odsunał się i sięgnął do szafki. Wyciągnął kajdanki i zapiął mi ręce za plecami. Wsunął go w moje usta siłą. Nie mogłam prostestować. Nie miałam siły. Łzy pociekły z moich oczu niczym z wodospadu. Wydawał z siebie chore i ciche jęki rozkoszy. Zaczął sapać jak stary zboczeniec, jego ręka zaczęła drżeć. Nie, prosze , błagam!
Doszedł. W moich ustach. Rozluźnił uścisk a ja odrazu zwymiotowałam. Nałożył spodnie i wyszedł. Wrócił szybciutko ze szklanką wody.
- To Cię powinno nauczyć, że masz być grzeczna. - Uśmiechnął się i wstał. Wyjął z szafki koc i rzucił nim, upadł na mnie. Zsunęłam go a jego już nie było. Płakałam, strasznie płakałam.
Podjęłam najważniejszą decyzje w moim życiu.
Nie chce tak dłużej żyć.
To koniec.
poniedziałek, 5 maja 2014
Rozdział 78 - I'm worried about him.
- Nie. Jest to silna reakcja alergiczna. Po południu zrobimy badania i okaże się na co. - Wyszliśmy na korytarz. Niall wlepiał wzrok w ściane i nie odzywał się ani słowem. Wiedziałam, że jest wściekły.
- Dlaczego jej nie dopilnowałaś? - Wysyczał przez zęby po kilku minutach ciszy.
- Ja.. Nie wiem jak to się stało. Badania alergiczne dwa miesiące temu nie wykazały aż takiej silnej alergii.
- Przez Ciebie, nasze dziecko jest w szpitalu.
- Ty także jesteś za to odpowiedzialny. Nie tylko ja jestem zobowiązania do zajmowania się Emily!
- Proszę Państwa. Tu jest szpital. Proszę troszke ciszej. - Pielęgniarka z sali obok uciszyła nas niemiłym tonem. Wyszliśmy przed szpital.
- Jak coś jej się stanie, Ty za to odpowiesz.
- Niall nie jestem alfą i omegą! Dziecko, dom, dziecko, dom. Nic więcej nie robie! Sprzątam, piorę ,gotuje i zajmuje się Lily! A Ty? Jedziesz do pracy ,tam spędzasz cały dzień ,wracasz do domu i idziesz do gabinetu!
- Wybacz kochanie, pieniążki z nieba nie spadają. - Zaśmiał się ironicznie. Uderzyłam go w twarz i wróciłam na oddział. Znalazłam pielęgniarkę zajmującą się Emily i wziełam córeczke od kobiety.
Usiadłam z nią na korytarzu i cierpliwie czekałam, aż lekarz wezwie nas na badanie.
* Kilka godzin później *
Wróciłam z Lily do domu. Taksówką. Niall najwyraźniej po kłótni przed szpitalem odjechał. Jest taki nieodpowiedzialny! Siłowałam się z otworzeniem drzwi. W jednej ręku trzymałam Emily i siateczkę z lekami a w drugiej dwie siatki z zakupami. Postawiłam córeczkę na podłodze. Odrazu pobiegła do swojego pokoju. Postawiłam siatki na blacie w kuchni i rozejrzałam się po zadziwiająco cichym mieszkaniu. Zajrzałam do gabinetu Nialla , sypialni i łazienki. Nigdzie go nie było. Zadzwoniłam ale nie odbierał.
- Zayn? Nie wiesz może gdzie jest Niall?
- To Ty nic nie wiesz?
- Zayn o co chodzi?
- Za chwile u Ciebie będę. - Rozłączył się a moje serce zatrzymało się na chwile. Miałam złe przeczucia. Naprawde złe.
Rozpakowałam zakupy i podstawiałam na miejsca. Mulat wszedł bez pukania. Usiadł na kanapie i zawołał mnie gestem ręki. Usiadłam obok niego i z niecierpliwością czekałam aż coś powie.
- Niall , Harry , Louis i Eleanor pojechali na akcje. Na niebezpieczną akcje. Nie chcieli brać nikogo. Powiedzieli że dadzą sobie rade.
- Ż-Żartujesz?
- A wyglądam na osobe która żartuje?
- Co to za akcja?
- W starym opuszczonym zakładzie , niedaleko torów Niall będzie musiał wcisnąć kit ,że chce sprzedać.... - Zamilkł
- Chce sprzedać co?
- Kogo.
- Słucham?
- Chce sprzedać Ciebie. Dlatego nikt z nas nie mógł mówić Ci o tej akcji.
- C-Co.. On.. Ryzykuje naszą, MOJĄ rodziną dla kilku tysięcy!?
- Ten facet ma mu zapłacić z "Ciebie" 4 mln $. Potem chłopaki z ukrycia mają go zabić.
- Co w tym niebezpiecznego?
- To, że ten facet jest jednym z najgroźniejszch dilerów w LA. Jeden fałszywy ruch i wszyscy zginął. - Serce podeszło mi pod gardła zatrzymując się na chwile. Wypuściłam głośno powietrze i schowałam twarz w dłoniach.
- To moja wina.
- O czym mówisz?
- Pokłóciliśmy się dzisiaj przed szpitalem. Był wściekły. Gdyby nie to , zabrałby i Ciebie i Liama. Byłoby bezpieczniej.
- Szpitalem?
- Emily w nocy dostała gorączki. Nic poważnego. Możesz zadzwonić do Perrie? Nie chce być sama. - Kiwnął głową i wyszedł przed dom.
- Mamusia pacie?
- Nie słoneczko. Nie płacze.
- Ale jesteś smutna.
- Nie , jestem zmęczona. - Wzięłam ją na kolana. Wtuliła się we mnie i powoli oddychała. - Chodź ,weźmiemy pierwszą porcję leków.
* Wieczór. 22:15 *
Nadal go nie ma. Dziewięć godzin nie daje żadnego znaku życia. Reszty też nie ma.
Rose ok 20 przyjechała zapłakana. Strasznie się martwi. Lily dawno już spała. Siedziałyśmy w salonie patrząc w ciszy na zegarek.
- A jak coś im się stało?
- Nie myśl tak. - Przytuliłam zapłakaną Rose. Bardzo kochała Harrego. Po 5 minutach cisze rozerwało przekręcanie klucza w zamku. Spojrzałam na drzwi a serce zaczęło mi walić niczym młot.
- Udało się! - Krzyknął przez śmiech trzymajac w rękach dwie walizki. Wstałam i rzuciłam mu się na szyje. Puścił je i objął mnie czule.
- Co z Harrym?!
- Wszystko dobrze. Pojechał do domu. - Ro wstała i szybko wybiegła z domu.
- Tak cholernie się o Ciebie martwiłam. Nigdy więcej tego nie rób.
- Przepraszam. - Pocałował mnie krótko i zaniósł walizki do gabinetu.
- Jesteś głodny?
- Bardzo. - Poszłam do kuchni i zrobiłam mu omlety. Postawiłam na biurku w gabinecie i siedząc na blacie patrzyłam jak je.
- Kocham Cię Niall. - Spojrzał na mnie przełykajac kęs.
- Ja też Cie kocham mała. - Uśmiechnął się. Odstawił talerz i spojrzał na mnie. - Wyglądasz tak...
- Nie dziś.
- Czemu?
- Bo nie.
- Powiedz.
- Okres.
- Kłamiesz!
- Mam Ci pokazać podpaske? - Popatrzył na mnie z niedowierzaniem.
- Nie. - Przytulił mnie. Czułam bicie jego serca , jego oddech... Zrobił to tak czule. Oderwaliśmy się od siebie kiedy po mieszkaniu rozległo się głośne walenie w drzwi.
- Poczekaj tutaj. - Wziął broń i zszedł na dół.
Przepraszam że tak późno..
I chciałam odrazu zaznaczyć , że
NIE WIEM KIEDY BĘDZIE NASTĘPNY ROZDZIAŁ.
Może za tydzień ,może za dwa.
Wpadłam w poważne problemy psychiczne i nie będę tego ukrywać przed wami.
Na pytania o mnie itp odpowiadam TYLKO na asku >KLIK<
Subskrybuj:
Posty (Atom)