- Nie wiem.
- Jak to "Nie wiem" ?
- No po prostu, nic nie pamiętam. Odzyskałem świadomosc dopiero w szpitalu.
- Mój biedny. - Pogłaskałam delikatnie jego ramie. W mojej głowie siedziały najczarniejsze myśli.
- Bywało gorzej. Gdzie dzieci?
- Z Twoją mama.
- Tam jest niebezpiecznie.
- Nie miałam innego wyjścia.
- Daj telefon. - Wyjęłam urządzenie z kieszeni i niechętnie mu podałam. Zadzwonił do chłopaków. No tak, tylko ich mi tąm brakuje...
- Powiedz im, żeby nic mamie nie mówili! - Wtrąciłam się w rozmowe z Liamem. Chwile poźniej się rozłączył i oddał mi telefon.
- Zabiorą dzieci do Harrego, Eleanor i Rose sie nimi zajmą. Moja mama zaraz tu przyjedzie.
- Brawo.I co jej powięsz geniuszu? " Cześć mamo, jestem postrzelony bo jakis zjeb włamał mi się do domu"?
- Coś wymyśle. Lepsze to, niż zeby siedziała z chłopakami.
-Fakt. Idę do sklepu, chcesz coś?
- Wode i fajki.
- Tu nie można palic.
- To tylko wode. - Pocałowałam go delikatnie i wyszłam ze szpitala.
Każdy myśl, że jesteśmy idealnym małżenstwem, że między nami wszystko ok.. Gdyby nie ten gang, ten jebany gang niszczy życie mi i naszym dzieciom.. Każy się wtraca, najbardziej jego mama. Oszukuje ją i całą rodzine, jak on tak może? Wplątał w to nas wszystkich. " Niall Horan, wielki biznesmen "
Ta, ciekawe z której strony..
Kupiłam picie, fajki i kilka innych rzeczy w sklepie niedaleko szpitala. Wróciłam do mojego męża, mama już tam była. Schowałam fajki pod bluzkę, heh jak dziecko. Położyłam zakupy na szafce i dyskretnie wsunęłam fajki pod jego bluzkę, ktora leżała na łóżku.
- Jak się czujesz synku?
- Dobrze, dziękuje że pytasz.
- Jak to się stało?
- Nie pamiętam. Byłem w biurze, wychodziłem i obudziłem się w szpitalu.
- Moje biedactwo. - Oh, jak słodko. Mamusia tak się martwi o swojego synka. Przyglądałam się temu opierając się o ściane. - Coś Ci kupić synku?
- Nie musi mama, ja już wszystko kupiłam. - Uśmiechnęłam się do niej sztucznie. Popatrzyła na mnie pustym wzrokiem.
Popołudnie spędziłam z Niallem, jego mama niedługo po tym jak przyszłam, wróciła do domu. Najwidoczniej znudziło jej się siedzenie u synka. Dawno nie byłam z nim sam na sam.
- Moze jakis wyjazd? Tylko we dwóje. - Nagle w mojego meza coś wstąpiło.
- Co? Gdzie niby?
- Wyspy Kąnaryjskie. Zayn i Perrie zgodzili się przypilnować dzieci.
- Jesteś tego pewien?
- Oczywiście.
* Dzień Wyjazdu *
- Wszystko spakowane? - Biegalam po domu jak szalona sprawdzając czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik.
Niall wyszedł ze szpitala dwa dni temu, przyda mu się teraz wypoczynek. Nie powiedział mi na ile jedziemy, czy wynajął domek, czy hotel.. Z jednej strony się ciesze, bo dawno nie byliśmy na wakacjach, sami.. Mogłabym powiedzieć, ze odkąd urodziła się Emily nigdzie nie wyjeżdżaliśmy sami. Po jedenastu latach mu sie przypomniało,heh.
- Nath, prosze nie biegaj tak bo zrobisz sobie krzywde!
- Niall, wyluzuj. Musze być pewna, że wszystko spakowałam. A gdzie Twoje walizki?
- Tutaj. - Wskazał na dwie średniej wielkości walizki postawione przy drzwiach.
- Tylko dwie? Mi kazałeś zabrać pół domu! - Zaśmiał się i pocalował mnie delikatnie w czoło.
- Jesteś kobietą. Potrzebujesz tych.. - Zawachał się. - Rzeczy.
- No tak, jednak 5 walizek to chyba przesada nie sądzisz?
- Być może. Chodź. Samolot już na nas czeka. - Zapakowaliśmy walizki do samochodów. Perrie , Zayn i dzieci pojechali z nami.
- Będe tesknić. - Emily starała się, nie pokazywac jak bardzo nie chce zostać tutaj sama. Biedna moja..
- Szbko wrócimy, zobaczysz, wujek i ciocia nie pozwolą wam sie smucić. - Przytuliłam ją mocno i pocałowałam w policzek. Logan przytulił się do moich nóg, podniosłam go i przytuliłam.
Postawiłam go na ziemi i pomachałam im na pożegnanie. Chwyciłam Nialla za rękę i zniknęliśmy za szybami.
Wąskim korytarzem weszliśmy na lotnisko. Podeszliśmy do wielkiego samolotu.
- Twój?
- Ojca. - Uśmiechnął się i porosił pilota o otworzenie drzwi. Wsiedliśmy a pracownicy wniesli nasze bagarze. Kiedy tylko wystartowaliśmy, zasnęłam.
~ * ~
Obudziły mnie straszne turbulencje.
- Co sie dzieje? - Poderwałam się do góry kiedy samolot zaczął się trząsc.
- Spokojnie kochanie. Ladujemy, to normalne. - Przytulił mnie a ja wyjżałam przez okno. Widok był przepiękny. Błękitno-niebieski ocean wypuszczał swoje snieżno-biale fale na plaże. Ludzie wygrzewali się w słońcu, mówią, że to wyspy miłości.
Tak bardzo się ciesze, że Niall podjął decyzje o wyjeździe.
- Kochanie? - Delikatnie mnie szturchnął. Siedziała wtulona w jego ramie, od zawsze bałam się latać samolotami. - Wylądowaliśmy.
Przed lotniskiem czekała na nas biala limuzyna. Eh, on uwielbia wydawać pieniądze..
-Chodź. To ma być niespodzianka. - Podszedł i zawiązał mi oczy czarną opaską. - Nic nie widzisz?
- Nie.
- Napewno?
- No tak! - Zaśmiałam się i ruszyliśmy. Droga była dość krótka, ok 10/15 minut. Pomógł mi wysiasc i weszliśmy do jakiegoś budynku.
- Poczekaj tutaj. - Zostawił mnie z walizkami i odszedł, po chwili szybko wrócił. Udaliśmy sie do windy, tak to napewno była winda. Wjechaliśmy na ostatnie piętro. Wnioskuje to po bardzo długim "jechaniu" w górę.
Usłyszałam dźwięk otwierania zamka. Tak, to na pewno hotel.
- Długo jeszcze? - Jęknęłam.
- Możesz zdjac opaske. - Otworzyłam oczy a na moje usta odrazu wykrzywiły sie w szeroki usmiech.
Widok był po prostu bajeczny!
- Podoba Ci się?
- Niall tu jest idealnie! - Odwróciłam się i rzuciłam w jego ramiona. Podniósł mnie i obrócił wokół własnej osi.
- Kocham Cie żona.
- Ja też Cię kocham. - Złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Ten wyjazd musi być idealny.
No to wielkimi krokami zbliżamy się do końca.
Pamiętam jak w tamtym roku, w sierpniu siedziałam nad jeziorem i pisałam rozdział 23.. Ten czas tak szybko minął.
No cóż, mam nadzieje, ze dotrwacie do końca, ponieważ po setnym rozdziale, czeka was NIESPODZIANKA! ♥